Nasze rodziny to przeciwieństwa - mówi Jakub Kornhauser, krakowski poeta, szwagier Andrzeja Dudy. W stosunkach rodzinnych u żony kandydata PiS na prezydenta panuje raczej chłód i introwertyczność. U Dudów ważną rolę pełni gorąca wiara. Na pytanie, dlaczego syn wybrał karierę polityczną zamiast naukowej, ojciec odpowiada krótko. - To nie Andrzej wybrał, tylko Bóg.
Rodzice Andrzeja Dudy gorąco wierzą również w wygraną syna w wyborach prezydenckich. Ojciec jest profesorem automatyki na AGH. Matka pracuje na tej samej uczelni jako chemik. Po zaskakującym zwycięstwie Dudy w pierwszej turze wyborów jego krytycy zaczęli podnosić głosy, że kandydat PiS jest tylko marionetką w rękach Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy 66-letni Jan Duda oświadczył, że jego syn nie musi i nie będzie słuchał prezesa partii. - Andrzej jako prezydent będzie dumą Krakowa, z którego pochodzi - mówi profesor.
W walkę o fotel prezydenta dla syna zaangażowała się również jego matka. Zbieranie głosów poparcia dla Andrzeja skończyło się jednak małym skandalem. Prof. Janina Milewska-Duda na zajęciach zamiast uczyć studentów chemii organicznej, nakłaniała ich do podpisywania poparcia dla kandydatury syna. Skończyło się na rozmowie dyscyplinarnej z rektorem AGH.
Jan Duda nie ukrywa, że w życiu jego rodziny bardzo ważną rolę odgrywa Bóg i wiara. W takim duchu wychowali też jedynego syna urodzonego 16 maja 1972 r. - To dzień męczeńskiej śmierci Andrzeja Boboli - wyjaśnia wybór imienia dla dziecka prof. Duda.
Andrzej skończył w Krakowie renomowaną "dwójkę", liceum słynące z surowości. Dziś niemieckiego uczy tam jego żona Agata. Jak wszyscy chodził w niedziele na słynne "dziewiętnastki", czyli modne wśród młodzieży msze u dominikanów. W przeciwieństwie do większości, która raczej wystawała przed kościołem, on wchodził do środka i rzeczywiście brał udział w mszy. Andrzej służył do mszy jako ministrant, był również harcerzem. Ojciec nie przypomina sobie żadnych konfliktów z synem w okresie młodzieńczym. - Andrzej nigdy nie miał nastawienia buntowniczego. Od dziecka był uczony, że jeśli ktoś ma talent, to całą swoją energię powinien poświęcać, aby rozwijać go w sobie i wykorzystywać dla dobra innych - mówi Jan Duda. 66-latek ma problem ze wskazaniem choćby jednej wady syna. - Może to, że dość dużo uwagi poświęca na dbanie o wygląd - mówi.
Krytycy Andrzeja Dudy wypominają mu, że jest zbyt delikatny i za mało agresywny politycznie. Zarzucają mu również, że jego aktywność w kampanii wyborczej to tylko kreacja na czas wyborów. - Nie zgadzam się z tym. Od kiedy pamiętam, Andrzej był osobą energiczną i pełną entuzjazmu - mówi Jakub Kornhauser, literaturoznawca, poeta, szwagier kandydata na prezydenta. Podkreśla jednak, że jego poglądy polityczne diametralnie różną się od poglądów PiS, ale i PO.
Poeta wspomina opowieść z dzieciństwa, którą słyszał o Andrzeju, który wtedy przychodził do domu Kornhauserów jako chłopak jego o 10 lat starszej siostry Agaty. - Usłyszałem wtedy o tym, że grupa chuliganów napadła go w przejściu podziemnym, a jemu udało się wyjść z tej awantury bez szwanku. Od tamtej pory wyobrażałem go sobie jako osobę, która w każdej sytuacji potrafi sobie poradzić - mówi Jakub Kornhauser.
Szwagier Dudy twierdzi jednak, że fotel prezydenta to nie jest najlepsze stanowisko dla Andrzeja. - Wydaje mi się, że lepiej sprawdziłby się w roli kogoś bardziej decyzyjnego, np. ministra sprawiedliwości - mówi poeta.
Jakub Kornhauser zapewnia, że w drugiej turze z pewnością nie zagłosuje na Bronisława Komorowskiego. - Sympatyzuję z ruchami ekologicznymi. Dla mnie niedopuszczalne jest, żeby prezydent chwalił się tym, że chodzi na polowania i zabija zwierzęta - mówi.
Literaturoznawca wciąż zastanawia się, czy przy urnie wyborczej nie poprzeć szwagra. - Cenię jego doświadczenie polityczne i energię, ale nie wiem, czy to wystarczy, żeby poprzeć szwagra. Mogę jeszcze oddać głos nieważny, w przeszłości już to robiłem - kończy Kornhauser.
Krakowski poeta o własnej siostrze wie niewiele. - Agata wyprowadziła się z domu, kiedy ja byłem dzieckiem. Dziś widujemy się sporadycznie na rodzinnych uroczystościach lub w domu u rodziców - mówi. Zapewnia jednak, że to osoba życzliwa, zdroworozsądkowa i pomocna. - Za jej zaangażowaniem się w kampanię wyborczą stoi oddanie mężowi, a nie polityka - twierdzi brat Agaty Dudy.
O apolityczności żony Andrzeja Dudy zapewniają również jej uczniowie, znajomi, współpracownicy i politycy. Faktem jednak jest, że w chwili, w której germanistka z II LO w Krakowie pojawiła się wraz z córką w spotach wyborczych męża, chcąc nie chcąc, stała się elementem politycznej rozgrywki.
Żonę i córkę krakowskiego kandydata na najważniejsze stanowisko w kraju opinia publiczna miała szansę poznać podczas konwencji otwierającej kampanię prezydencką Dudy. Już wtedy Agata i jej 20-letnia córka Kinga zachwyciły. Komplementów na temat urody pań nie szczędzili nawet lewicowi politycy. "Były baloniki i zabawa, ale Duda jest plastikowy (...) Za to córka i żona, muszę powiedzieć, chapeau bas" - komentował występ rodziny Dudów Ryszard Kalisz, były polityk SLD. Efektowne pojawienie się żony na wiecu politycznym sprawiło, że niektóre media zaczęły szukać na nią przysłowiowego haka. W kolejnych dniach ukazały się artykuły o tym, że ojcem nauczycielki jest Julian Kornhauser, poeta i prozaik, współtwórca grupy literackiej Teraz związanej z Nową Falą. Uwagę zwrócono jednak na to, że teść Dudy ma żydowskie pochodzenie, któremu dał wyraz w twórczości. W artykułach pojawiły się nawet fragmenty jego poezji o pogromie żydowskim w Kielcach. "A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie, żeby pana swego, Seweryna Kahane, zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!"
Żoną poety jest polonistką Alicja Wojna-Kornhauser. Skontaktowaliśmy się z nią, ale nie chciała rozmawiać na temat córki i rodziny. - Opiekuję się bardzo chorym mężem, niestety nie mam czasu na to, żeby odejść od Juliana - mówiła przez telefon Alicja Wojna-Kornhauser.
Rodziny Agaty i Andrzeja rzadko się spotykały. Widywali się głównie podczas uroczystości rodzinnych, takich jak ślub czy chrzciny. - Rozmawialiśmy wtedy na zwykłe, prozaiczne tematy - mówi Jan Duda.
Pracownicy II LO w Krakowie, gdzie pracuje Agata Duda, nie chcą oficjalnie wypowiadać się o koleżance. Wyjątkiem jest Leszek Lupa, wicedyrektor II LO, który zna swoją podwładną od ponad 30 lat. Dla niego żona Andrzeja Dudy to przede wszystkim profesjonalny pedagog, wymagająca nauczycielka i piękna kobieta. - To prawdziwa ozdoba naszej placówki - mówi wiceszef II LO. Pedagog podkreśla, że Andrzej Duda bywa czasem gościem szkoły. - Przychodzi po żonę, kiedy kończy pracę. Nieraz też razem pojawiają się na balu studniówkowym. Doskonale sprawdzają się na parkiecie tanecznym - mówi Leszek Lupa.
Chętni do rozmowy o nauczycielce są także uczniowie z "Sobieskiego". - Niektórzy śmieją się, że nie będą głosowali na pana Dudę, by nie stracić jednej z najbardziej lubianych nauczycielek - mówi Anna Kaźmierczak z II D. Adam Cichy z klasy II D podkreśla profesjonalizm germanistki. - Lekcja zawsze zaczyna się i kończy równo z dzwonkiem. Każda minuta jest wykorzystana po to, żeby nauczyć jak najwięcej. Na niemieckim nie ma czasu na luźne pogawędki i prywatne rozmowy - mówi drugoklasista.
CZYTAJ TAKŻE: Agata Kornhauser i Kinga Duda: Żona i córka u boku Andrzeja Dudy. Kandydat PiS z rodziną [ZDJĘCIA]
Część uczniów twierdzi jednak, że na lekcjach niemieckiego jest dość "sztywno", a germanistka czasem stara się być zbyt poprawnie apolityczna. - Czasem efekt jest taki, że na lekcjach jest po prostu śmiertelnie nudno - mówi jeden z licealistów.
Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, kilka razy spotkał się prywatnie z Andrzejem Dudą i jego małżonką. - Żona Andrzeja to kobieta z klasą, elegancka, wykształcona i błyskotliwa. Będzie wspaniałą pierwszą damą. Nigdy nie dyskutowałem z nią na tematy polityczne, ale wiem, że ma swój własny punkt widzenia na świat - mówi Ziobro.