Takich tłumów już dawno nie widziano na cmentarzu Świętej Trójcy. W środę, 8. grudnia miało miejsce ostatnie pożegnanie Artura Walczaka, znanego w Gnieźnie jako Artek lub „Waluś”. Artur Walczak.
W dniu jego pogrzebu, na długo przed godziną 13.00 na ulicę Witkowską w Gnieźnie zaczęły zjeżdżać się samochody. Im bliżej było do rozpoczęcia się mszy świętej pogrzebowej, tym więcej ludzi w czarnych ubraniach przybywało z kwiatami i zniczami. Wśród odprowadzających go do miejsca wiecznego spoczynku, oprócz rodziny: siostry Iwony z mężem, córką i wnuczką, pojawiło się też kilka znanych w środowisku MMA twarzy. W tłumie wypatrzeć można było też zawodników gal PunchDown, którzy brali udział we wcześniejszych walkach. Z pewnością, żaden z nich nie spodziewał się, że piąta gala tego, przez niektórych nazywanego sportu zakończy się w sposób dramatyczny. Uczestniczących w pogrzebie nie zniechęcił nawet mróz, który dawał się we znaki żałobnikom czekającym na zakończenie się mszy świętej na zewnątrz niedawno wybudowanej kaplicy.
Czytaj też:
Przyjaciel „Walusia”, Piotr Witczak, znany jako „Bonus BGC” dzielnie wytrwał do końca mszy, ocierając spływające po policzkach łzy. Swojemu kompanowi na gróbie złożył piękny wieniec z róż na stelażu w odcieniach écru. Sama msza, prowadzona przez lokalnego księdza niosła piękne przesłanie: każdy kto wierzy, choć umarł, życie wieczne będzie miał. Wystarczy żyć w zgodzie z Bogiem, a „mieszkanie” w niebie na pewno się dla zmarłego siłacza znajdzie.
Urna z prochami strongmana odprowadzona została przez najbliższych do tego samego grobu, w którym spoczywają jego rodzice. Po złożeniu jego prochów nastąpił najbardziej wzruszający moment całej ceremonii – z głośników rozbrzmiał utwór Ryszarda Rynkowskiego „Ci co odeszli”, a goście nie mogli powstrzymać łez. - Dziękuję Wam w imieniu rodziny za tak liczne przybycie nawet w czasach epidemii – mówił duchowny, prosząc o nieskładanie kondolencji.
Czytaj też: Śmierć "Walusia" przerwie brutalne rozgrywki? Chcą tego lekarze i sportowcy
Artur Walczak trafił do szpitala 22 października po gali PunchDown 5, która odbyła się we Wrocławiu. Mężczyzna podczas jednego z pojedynków z Dawidem „Zalesiem” Zalewskim doznał wylewu krwi do mózgu. Walczak został przetransportowany do szpitala, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmokologicznej.
Po wielotygodniowej walce o życie mężczyzny, 26 listopada lekarze stwierdzili zgon. Przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa wynikająca z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego.
Wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo z art.160 KK, traktującym o narażeniu człowieka na niebezpieczeństwo. Przedmiotem śledztwa jest sprawdzenie, czy podczas gali zachowano wszystkie możliwe środki bezpieczeństwa. Badana jest też legalność tego typu spotkań. Według nieoficjalnych informacji od zeszłego tygodnia trwa proces intensywnych przesłuchiwań świadków zdarzenia.
Źródło: gniezno.naszemiasto.pl
Czytaj też:
Uwaga! Nowe leki wycofane z aptek w całej Polsce! GIF wycofu...
Sprawdź też:
- Piękne i bajecznie drogie samochody w Poznaniu. Widziałeś je na ulicy? Zobacz zdjęcia
- Uwaga na mięso z Lidla i herbatki na odchudzanie! GIS wycofał je ze sklepów
- Sto najpopularniejszych nazwisk w Polsce [LISTA]
- 7 najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Poznaniu
- Poznaniacy przyłapani przez Google. Jesteś wśród nich?
- Modowe stylizacje poznaniaków potrafią zadziwiać!