Spis treści
Gnieźnieński strongmen Artur „Waluś” Walczak umarł w wyniku ciężkiego uszkodzenia mózgu, którego doznał podczas gali PunchDown 5. Miała ona miejsce pod koniec października 2021 roku. Ta, przez niektórych zwana „sportową” dyscyplina polega na tym, że przeciwnicy stoją naprzeciw siebie, oddziela ich jedynie wąski stół i biją się z całej siły po twarzach. Wygrywa ten, który znokautuje przeciwnika.
Śmierć Artura Walczaka. Co dalej ze śledztwem?
Podczas październikowej gali „Artek” w drugim pojedynku zmierzył się z mistrzem w tej dziedzinie – Dawidem Zalewskim ps. „Zaleś”. Przeciwnik znokautował urodzonego w Gnieźnie Walczaka, po czym uderzony padł. Konieczne było udzielenie mu pierwszej pomocy. Następnie przewieziony został do szpitala, gdzie pozostał przez kilkanaście dni. Przeprowadzono na jego mózgu operacje, które miały uratować mu życie. Niestety, uszkodzenia były na tyle rozległe, że mężczyzna zmarł 26 listopada 2021 roku.
Wrocławska prokuratura jeszcze w październiku wszczęła postępowanie dotyczące wrocławskiej gali z art. 160 KK, czyli narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak relacjonowała wówczas rzeczniczka prokuratury we Wrocławiu, został zabezpieczony monitoring, sprawdzono kiedy przyjechała karetka pogotowia.
Mimo że od gali minęło blisko siedem miesięcy, prokuratura nadal bada sprawę. Na jakim etapie jest śledztwo?
- Śledztwo jest w toku, wykonywane są m. in. czynności związane z ustaleniem stanu zdrowia Artura Walczaka przed zgłoszeniem udziału w Gali Punchdown, ustalane zasady organizowania takich eventów, przesłuchiwani są uczestnicy i sędziowie, jednak dla dobra śledztwa nie informujemy o wszystkich wykonywanych czynnościach procesowych
– relacjonuje Małgorzata Dziewońska z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Póki co, nikomu nie przedstawiono konkretnych zarzutów.
Punchodwn 5. Nadal biją się po twarzach, ale pod inną nazwą
Choć mogłoby się wydawać, że po bezsensownej śmierci jednego z zawodników walki „na liście”, ta „dyscyplina” odejdzie w zapomnienie, nic takiego się nie stało. Spółka Punchdown Sp. Z o.o. nadal istnieje zarejestrowana w podpoznańskich Plewiskach. Strona internetowa wspomina o czterech galach, pomijając piątą. Na próżno też szukać w materiałach promocyjnych zdjęć Walczaka.
Facebookowy fanpage zmienił z kolei nazwę z „Punchdown” na „Slap Fighting Championship”. Nie dalej jak na początku marca w Stanach Zjednoczonych, odbyła się kolejna gala slap fightingu z udziałem polskich zawodników. To wtedy Dawid „Zaleś” Zalewski zmierzył się z Koa „Da Crazy Hawaiian” Viernesem. Zalewski wygrał nokautem, po którym Viernes upadł.
- Jestem przeciwna organizowaniu gali PunchDown. Turniej jest wysoce niebezpieczny dla zdrowia i życia uczestników. Nie jest to SPORT
– napisała jeszcze w grudniu na swoim Facebooku siostra zmarłego, Iwona.
Źródło: gniezno.naszemiasto.pl
Pogrzeb Artura "Walusia" Walczaka odbył się w środę w Gnieźn...
Te zbrodnie wstrząsnęły Poznaniem. Historie seryjnych morder...
