Pożegnaliśmy Konrada Domagałę
Na pogrzeb Konrada Domagały, 30-letniego przybyły tłumy ludzi. Żegnała go narzeczona, rodzina, przyjaciele, znajomi, pracownicy Filharmonii Łódzkiej.
Zobacz zdjęcia - kliknij tutaj
- Żadne słowa nie są w stanie opisać żalu, tęsknoty, bólu. uczuć jakie są w nas po twojej śmierci śmierci! - te słowa przyjaciół odczytał ksiądz z parafii karmelitów bosych w Łodzi, który prowadził pogrzeb. - To nie może być koniec, ty zawsze będzie żył w naszych wspomnieniach i sercach przepełnionych miłością. Pustki jaką zostawiłeś nie da się wypełnić. Kordian, przyjacielu, to był zaszczyt, że w tym życiu mogliśmy cię spotkać!
Nie oceniał, nie krytykował
Kordian, był pseudonimem pod jakim Konrad występował w Internecie. W liście odczytanym przez księdza wspominano go jako bardzo dobrego, uśmiechniętego człowieka, który służył pomocą innym. Dawał im wsparcie.
- Nigdy nie oceniał, nie krytykował – napisali przyjaciele. - Mimo wielkiej wiedzy, ugruntowanych poglądów nikomu nie narzucał swoich myśli. Dawałeś innym swobodę wypowiedzi..
Głos zabrał tez Tomasz Bęben, dyrektor Filharmonii Łódzkiej.
– Wydarzenia z minionego tygodnia zmieniły nasze życie – mówił dyrektor Filharmonii. - W naszym środowisku Filharmonii Łódzkiej czuliśmy przede wszystkim bezsilność. Były też smutek i żal ponad skalę naszych doświadczeń. I cisza, cichsza od tej związanej z wakacyjną pauzą. Mijaliśmy się w milczeniu na korytarzach tylko na chwilę spoglądając na siebie. Podmiotem naszych działań był pan Konrad i pani Julia, których spotykaliśmy w minionych miesiącach tylko przed i po koncertach. O nich myśleli w poniedziałek..
Tryskał energią i pomysłami
Dyrektor Bęben powiedział, że nie może pojąć, że wciąż nie potrafi pojąć fizycznej nieobecności pana Konrada.
- Wiem co się wydarzyło, ale psychika płata mi figle i robi swoje - - mówił. - On Konrad jest w nieustanie jest i mówi: Dzień dobry panie dyrektorze. Robi kordianowsko – teatralny ukłon w drzwiach, które otwiera mi na oścież. Żartowniś jeden! Bardzo mnie to krępowało, a on się tak ze mną przekomarzał. Cały Konrad. Uśmiech nie był jedynym odczuciem rysującym się na jego twarzy. Wiedziałem, że roztacza opiekę nad wieloma osobami, pomaga, martwi się o nie. Bywał mocno zatroskany. Gdy wracał z wyprawy z życia osobistego rozbrajał nas żartami, tryskał energią, pomysłami. Bywały nie raz szalone. Turniej szachowy, zabawy, konkursy muzyczne. Inicjatyw miał za trzech. Jego marzeniem był festiwal muzyki z gier i spełnił je. Gdyby żył dalej organizowałby ten festiwal..
Na koniec wzruszający list odczytała Julia, narzeczona Konrada. Z trudem powstrzymując łzy mówiła, że Kondzio nauczył jej czerpać radość z małych rzeczy. A na jej oczach spełniał swoje marzenia. Zawsze mogla na niego liczyć…
Oprawę muzyczną podczas pogrzebu zapewnili muzycy z Filharmonii Łódzkiej.
Nie przedstawimy Państwu zdjęć z samego pogrzebu, gdyż uszanowaliśmy prośbę rodziny o nie relacjonowanie przebiegu samych uroczystości pogrzebowych
