W sierpniu ubiegłego roku tucholska prokuratura powołała biegłych psychiatrów, by ustalili, czy 23-letni Kamil K. z Kamienia Krajeńskiego w chwili zabójstwa swoich dziadków był poczytalny. Po miesiącu badań ustalenia były niejednoznaczne.
- Jest pierwsza z opinii, ale biegli stanowczo nie wypowiedzieli się co do poczytalności podejrzanego i zachodzi konieczność uzyskania kolejnej. Prokuratura, zgodnie z sugestią biegłych, wystąpiła z wnioskiem do Sągu Okręgowego w Bydgoszczy o to, aby zarządzić badania sądowo-psychiatryczne połączone z obserwacją na oddziale psychiatrycznym – mówił nam we wrześniu prokuratur rejonowy Marcin Przytarski, zapowiadając, że procedura ustalenia poczytalności może potrwać bardzo długo. I nie mylił się.
Wnuk zabił dziadków. Biegli badają poczytalność Kamila K.
Sąd umieścił 23-latka na obserwacji sądowo-psychiatrycznej na oddziale psychiatrycznym. Mija pół roku od podwójnego zabójstwa, a opinii nadal nie ma.
- Czekamy na opinię biegłych, ponieważ to kluczowa rzecz w tej sprawie. Mamy nadzieję, że wpłynie jeszcze w ty miesiącu, ale jest to zupełnie od nas niezależnie – informuje prokurator Przytarski.
Kamil K., 74-letnia Marię i 88-letniego Stanisława K., czyli swoich dziadków, zasztyletował w domu przy ulicy Rodziny Seydów. Zabił również psa. Zginęli od cisów nożem, który chłopak zamówił w sklepie internetowym. Mężczyzna sam stawił się na kamieńskim komisariacie i poinformował policjantów o swoim czynie. Wcześniej się wykąpał, a po drodze wstąpił do sklepu.
- Około godz. 10.30 na posterunek policji w Kamieniu Krajeńskim przyszedł 23-letni mężczyzna i poinformował, że o godzinie 7 zabił swoich dziadków. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze znaleźli zwłoki 74-letniej kobiety, 88-letniego mężczyzny oraz psa z licznymi ranami kłutymi – informowała nas wówczas asp. szt. Aleksandra Bratz z Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie Krajeńskim.
Kamil K. został zatrzymany, a następnego dnia przesłuchany. Prokurator postawił mu łącznie trzy zarzuty: dwa zbrodni zabójstwa z art. 148 par 1. kodeksu karnego oraz uśmiercenia psa. Trafił do aresztu. Przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień, odpowiedzi na zadawane pytania i poddania się eksperymentowi procesowemu. Grozi mu dożywocie.
Morderstwo zaplanował. Nie ma wyrzutów sumienia
Zbrodnia wstrząsnęła społecznością lokalną. Ofiary były rodzicami matki podejrzanego. Sąsiedzi wspominają ich jako sympatycznych i bezkonfliktowych ludzi. Kamil K. mieszkał z dziadkami i rodzicami w zadbanym domu na ulicy Rodziny Seydów. Przez pewien czas to właśnie dziadkowie go wychowywali, gdy rodzice przebywali za granicą. Za to wnuczek był notowany przez policję i karany kilka lat temu. Miał problem z narkotykami. Zabił babcię i dziadka, gdy ojciec wyszedł do pracy, a matka była w szpitalu. Wiele wskazuje na to, że zaplanował zbrodnię. Nieoficjalnie, jego ofiarą miał być również ojciec. O motywie prokurator nie informuje.
Czekając na posiedzenie aresztowe, Kamil K. na pytanie dziennikarki o poczucie winy i wyrzuty sumienia odpowiedział przecząco. - Lepiej kogoś zabić niż samemu umrzeć – stwierdził.
