Policjanci pobili Igora już wcześniej? Prokurator umorzył bez dokładnego sprawdzania

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zatrzymania Igora Stachowiaka na Rynku w 2016 roku
Zatrzymania Igora Stachowiaka na Rynku w 2016 roku
W 2013 roku Igor Stachowiak zawiadomił prokuraturę, że był bity i rażony prądem z paralizatora przez dwóch policjantów. Prokuratura po kilku miesiącach umorzyła śledztwo. Choć nie próbowała nawet szukać odpowiedzi na najważniejsze pytania.

Wszystko działo się 13 czerwca 2013 roku. Jeden z interweniujących wówczas policjantów to Artur W. z Komendy Miejskiej Policji. Na co dzień patrolujący miasto nieoznakowanym radiowozem. Trzy lata później Igor i Artur W. spotkają się na komisariacie przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu. Artur był świadkiem – zdaniem prokuratury nawet uczestnikiem – torturowania Igora paralizatorem. Tego spotkana w toalecie Igor już nie przeżył.

To była bardzo głośna historia. Zatrzymany na Rynku we Wrocławiu mężczyzna trafił na Trzemeską. Tu podczas szarpaniny z policjantami zmarł. Do mediów wyciekł wstrząsający film nagrany kamerą z paralizatora. Pokazujący torturowanie Igora Stachowiaka. O sprawie mówiono w Sejmie, zdymisjonowano szefów dolnośląskiej i wrocławskiej policji, a czterech policjantów oskarżono o tortury i nadużycie uprawnień.

Igor Stachowiak miał wcześniej zatarg z policjantem, który go torturował

Teraz okazuje się, że jeden z nich w 2013 roku zatrzymywał Igora na stacji benzynowej BP przy Grabiszyńskiej. Igor dziwnie się zachowywał. Wszedł za ladę i nie chciał wyjść. Ochrona nie dała sobie rady, więc wezwano policję. Policjant Artur W. zeznał, że Igor krzyczał na ochroniarzy, przeklinał. Miał wołać „zaj… was". Został obezwładniony i wyprowadzony. Miał uderzyć jednego z policjantów łokciem. Dlatego już po zatrzymaniu usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariusza.

Igor w Prokuraturze Wrocław Fabryczna pojawił się 14 czerwca. Oto jego wersja wydarzeń: „Policjanci wsadzili mnie do auta i pojechaliśmy w stronę komendy Grabiszyn. (…) ale się tam nie zatrzymaliśmy. Policjanci skręcili przy wiadukcie w lewą stronę, w stronę ogródków działkowych. Tam zatrzymali samochód. Ja siedziałem na tylnym siedzeniu. Policjant siedzący z przodu po stronie pasażera usiadł koło mnie i raził mnie prądem. Miał latarkę, w której był paralizator. Dotykał mnie nim w ręce, nogi, straszył mnie, że położy mi to na krocze.”

Igor – dodajmy – był wówczas skuty kajdankami założonymi na rękach z tyłu. Potem pojechali z nim do komisariatu. Na dyżurce zapytali dyżurnego, czy w pokoju są kamery. Wprowadzili go pokoju i zaczęli bić. Jeden bił książką w twarz, a drugi kopał w tors.

Zaraz po wszczęciu śledztwa prokurator wysłał Igora do Zakładu Medycyny Sądowej na obdukcję. Tu Igor drugi raz opowiedział swoją historię, a lekarz znalazł u niego dwadzieścia różnych obrażeń. „Gojące się obrzęki śródskórne, wybroczyny krwawe i otarcia naskórka” na twarzy, szyi, rękach i nogach. „Mogły powstać w czasie i okolicznościach podawanych przez badanego” - napisał lekarz. Ale w tego typu dokumentach zwykle tak właśnie piszą.

Czyli co? Są tam rany, które mogą pochodzić od działania prądu z paralizatora w latarce? Tego biegły z Uniwersytetu Medycznego nie napisał. Prokurator wysyłając Igora do Medycyny Sądowej też nie zwrócił uwagi, by szukać ran od paralizatora. Po prostu kazał ustalić czy „mogły powstać w okolicznościach podawanych przez pokrzywdzonego”. Na to pytanie lekarz odpowiedział pozytywnie. Choć ogólnie i zdawkowo.

A prokuratura po uzyskaniu tej opinii nie dopytywała już o nic lekarzy. Nie przesłuchiwała biegłego. Nie prosiła o sprecyzowanie gdzie mogłyby być rany od paralizatora. W decyzji o umorzeniu prokurator ocenił, że owe 20 obrażeń mogło powstać w czasie szarpaniny na stacji benzynowej. Ale to wyłącznie autorski pomysł samego prokuratora. Bo żaden ekspert ani lekarz tego nie stwierdził. A to dlatego, że – badając Igora – nie znali ani relacji świadków ani nagrania z monitoringu stacji benzynowej.

Na monitoringu zresztą niewiele widać. Bo część szarpaniny jest za ladą już po obaleniu Igora na podłogę. W aktach, które widzieliśmy, jest tylko protokół oględzin nagrania. Nie ma zdjęć. Nie wiemy więc dokładnie co się działo poza tym, że Igor się wyrywał. Tak też zeznają świadkowie.

Policjanci Artur W. i jego partner zostali zapytani na przesłuchaniu o ten paralizator. Oznajmili, że nie mają takiego urządzenia. Ale prokurator ograniczył się wyłącznie do ich opinii. Nie sprawdził tego. W ogóle w aktach nie ma wątku poszukiwania informacji co do paralizatora – latarki. Być może któryś z funkcjonariuszy miałby takie urządzenie w domu albo w pracy w komendzie.

To, że policjanci miewają na służbie prywatny sprzęt to fakt. Wyszło to nawet w śledztwie dotyczącym śmierci Igora na komisariacie. Z czterech zatrzymujący go na wrocławskim Rynku funkcjonariuszy, dwaj miało prywatne pałki teleskopowe. Jeden ze świadków wydarzeń na Trzemskiej z maja 2016 twierdzi, że widział u któregoś z policjantów prywatny paralizator - latarkę. Taką właśnie o jakiej zeznawał Igor trzy lata wcześniej.

- Niedawno przyszło jakieś polecenie z góry, że nie wolno nam używać jakiegokolwiek prywatnego sprzętu na służbie. Takiego jak te pałki teleskopowe – mówi nam wrocławski policjant. - Wszyscy to musieliśmy podpisywać, że się zapoznaliśmy.

Kto wie, może to jeden ze skutków ustaleń ze sprawy Igora Stachowiaka...

ZOBACZ TEŻ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Policjanci pobili Igora już wcześniej? Prokurator umorzył bez dokładnego sprawdzania - Gazeta Wrocławska

Komentarze 135

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

k
kubekkubek

jak zwykle prokuratorzy koledzy policjantów wszystko umarzają aby tylko zamieść sprawę pod dywan, służba więzienna też torturuje osadzonych i też ci cholerni prokuratorzy umarzają zgłoszone sprawy . A żeby ich kiedy za to powiesili

p
przestań
Jak komuś ukradną rower, to policja tyłka z miejsca nie ruszy, co najwyżej złapie chłopaczka z wielodzietnej rodziny, któremu mama kupiła rower w jakimś leclerku za 500+ ale zgubiła paragon pakując się do tramwaju z niemowlakiem na rękach,i pobiją go wmawiając, że go ukradł.
J
Jasiu
Bo to policja a nie placówka psychoterapeutyczna
Z
Zalamanaludzmi
Rozumiem też to co piszesz, chodź tego tu nie powinno sie wyciągać. Mógł być nawet niebezpiecznym i mieli prawo go obezwładnić, zamknąć. Ale naprawdę uważasz, że argumenty których używasz są upoważniajace do tego, by np. Tym paralizatorem, siłą czy gazem odebrać mu życie?..
Vitiis sine nemo nascitur.
Z
Zalamanaludzmi
To Ciebie trzeba byłoby wyplewic w pierwszej kolejnosci, roślinko bez mózgu.
G
Globus
A może jak by był grzeczny to by nic mu się nie stało. Agresja budzi agresję. Każdy normalny człowiek poszedł by na komendę i wyjaśnił całą sytuację a ten agresor nie.
R
Rydz
Prokurator też powinien odpowiadać za śmieć Stachowiaka. Wszak to on upewnił bandytę w mundurze, że mu wszystko wolno.
J
Jasiu
Pan szeryf decyduje, kto jest dobry przestępca a kto śmieć niegodny ludzkiego traktowania?
J
Jasiu
Jeśli był kryminalistą, to powinien trafić do więzienia, a nie być karany przez szeryfów, co stoją ponad prawem.
c
czytelnik
natomiast patologia w milicji, jako podatnika, interesuje mnie niezmiernie.
a
artykuł o Trzemeskiej
i dzielnych gierojach tam "pracujących"
G
Gość
i umarł, w komendzie policji.
j
janek
Sam z sobą już sobie nie radził powinien się leczyć przestać brać .
G
Gość
Czas skończyć z wysokimi karami za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, natomiast wysoko karać policjantów, którzy zabijają ludzi, brutalnie biją, doprowadzając do rozstroju zdrowia, kalectwa, śmierci. Nie może być tak, że policjantowi wszystko wolno - nawet zabić człowieka -i za to nie odpowiada a kto inny bywa wsadzany do więzienia za lekkie dotknięcie funkcjonariusza (pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej). Żeby tak wsadzano za kraty za naruszanie nietykalności cielesnej lekarza, pielęgniarki, ratownika itd. Policja ma chronić ludzi a nie służyć rządowi, czyli ma być ochrona a nie władzą i czas skończyć ze zwracaniem się per "panie władzo". Kto służy rządowi, jest szują.
i
ivan
Może świat będzie bezpieczniejszy ,może wieczorem będzie można spokojnie wyjść z domu . Czemu G. robi bohatera z bandyty ?
Wróć na i.pl Portal i.pl