Polki pierwszy mecz eliminacji miały co prawda rozegrać jeszcze we wrześniu, ale potyczka z Czeszkami została przełożona z powodu zatrucia pokarmowego rywalek. Co za tym idzie, kwalifikacje Biało-czerwone rozpoczynają z wysokiego “C”, bo od starcia z najbardziej wymagającym rywalem, o sile którego stanowią piłkarki klubów coraz mocniejszej ligi hiszpańskiej (wyjątkiem jest Irene Paredes z francuskiego PSG).
Wynik wtorkowej potyczki będzie miał ogromne znaczenia dla układu grupy D, w której oprócz Polek, Hiszpanek i Czeszek, znalazły się reprezentacje Mołdawii oraz Azerbejdżanu. Aktualnie liderem są właśnie nasze najbliższe rywalki, które w dwóch meczach zgromadziły komplet punktów, pokonując 4:0 Azerbejdżan i 5:1 Czechy.
- Mamy co prawda trochę problemów zdrowotnych, ale próbujemy to jakoś wyprostować. Dużo gramy, trenujemy i obserwujemy, bo musimy sobie to wszystko dobrze poukładać. Do meczu jest jeszcze kilka dni, ale zostały nam de facto trzy treningi i skład musi się powoli krystalizować - analizował w piątek selekcjoner reprezentacji Polski, Miłosz Stępiński.
- Mamy presję, i to dość dużą. Bardzo zależy nam na tym, by zaprezentować się z jak najlepszej strony. Czujemy tę atmosferę. Wierzę w to, że będziemy gotowe w stu procentach - opisywała natomiast w minionym tygodniu na łamach Kuriera kapitan i bramkarka Biało-czerwonych, pochodząca z Lublina, Katarzyna Kiedrzynek.
Ona i jej koleżanki z kadry do starcia z Hiszpanią przygotowywały się w Lublinie od tygodnia.
- Trenujemy na stadionie Lublinianki, gdzie panuje świetna atmosfera. Pracują tu bardzo sympatyczni ludzie, którzy stworzyli nam fantastyczne warunki. Mamy nadzieję, że odwdzięczymy się Lublinowi i lubelskim kibicom dobrym wynikiem - zaznaczał Stępiński.
I barwnie dodawał: - W jednym z wywiadów powiedziałem, że jesteśmy napompowani jak materace w Świnoujściu. Na razie staram się jeszcze tonować te emocje, żeby dziewczyny nie żyły tylko i wyłącznie meczem, bo się wypalą, ale od poniedziałku będziemy mieć święto narodowe. Zaczniemy się bardziej wyciszać i koncentrować na Hiszpanii. Jestem znad morza i myślę, że wtedy naprawdę będziemy jak te materace.
Przypomnijmy, że wśród powołanych przez selekcjonera na wtorkowe spotkanie zawodniczek początkowo było pięć piłkarek Górnika Łęczna: Dominika Grabowska, Małgorzata Grec, Ewelina Kamczyk, Nikola Karczewska i Sylwia Matysik. W zastępstwie zmagającej się z urazem Emilii Zdunek (była piłkarka zielono-czarnych) dowołana została jednak jeszcze jedna piłkarka mistrza Polski, Klaudia Lefeld.
Nie masz biletu? Jeszcze zdążysz go kupić
Na poprzednim meczu Polek na Arenie Lublin, w kwietniu z Włoszkami, na trybunach zasiadło 7 205 kibiców. Był to rekordowy wynik w historii kobiecej reprezentacji Polski. Teraz jest szansa, by go poprawić, na co Biało-czerwone mocno liczą.
- Wierzę w to, że fani będą naszym dwunastym zawodnikiem. Chciałybyśmy, żeby Lublin stał się stolicą kobiecego futbolu, żebyśmy zawsze mogły tu wracać i zapamiętywały ten stadion z rewelacyjnej atmosfery - mówiła Katarzyna Kiedrzynek.
Bilety na mecz w cenie 5, 10 lub 20 złotych wciąż są w sprzedaży. Można je nabywać za pośrednictwem strony bilety.lzpn.pl lub w kasach stadionu. We wtorek będą one otwarte od godz. 10.
