Polski konsul Sławomir Kowalski otrzymał w poniedziałek od norweskiego resortu spraw zagranicznych notę w sprawie uznania go za persona non grata. Dyplomata dostał tydzień na opuszczenie kraju.
Wcześniej Norwegia domagała się od Polski odwołania konsula i nakazanie mu powrotu do kraju. Propozycja została odrzucona przez stronę polską.
Decyzję o usunięciu dyplomaty polski resort uznał za nieuzasadnioną, a w odpowiedzi na nią uznano za persona non grata norweską konsul - ma ona tydzień na powrót do Norwegii.
Sławomir Kowalski był konsulem w Oslo od 5 lat. Znany był ze swojego zaangażowania w walkę o prawa polskich rodzin, które czuły się pokrzywdzone przez nowerski urząd mający dbać o dobro dzieci - Barneverknet.
W związku ze swoją działalnością w 2016 r. wyróżniony został przez polskie MSZ tytułem Konsula Roku, za „adekwatne działania i umiejętną współpracę ze stroną norweską w sprawach małoletnich obywateli polskich, znajdujących się pod opieką miejscowych służb socjalnych”.
Sprawę działalności polskiego dyplomaty zupełnie inaczej ocenia norweski resort spraw zagranicznych. Zdaniem tamtejszego MSZ, na polskiego konsula wielokrotnie napływały skargi, dotyczące publicznych gróźb i częściowo przemocy wobec funkcjonariuszy.
Dyplomata miał także odmawiać wykonania poleceń policji, a czasem jego zachowanie było zgłaszane organom ścigania.
Dr Jerzy Nowak, dyplomata i wykładowca w Grupie Uczelni Vistula, podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP), że retorsje (rewanż za nieprzyjazne działanie innego państwa - red.) są przyjętą formą odpowiedzi na uznanie dyplomaty za persona non grata.
- Jednak pogorszyły się stosunki między obu krajami. Ponieważ my teraz mamy bardzo niedobrą opinię międzynarodową, to zadzierając z krajem uważanym za jeden z najuczciwszych, znaleźliśmy się w jeszcze gorszej sytuacji - mówi ekspert.
POLECAMY: