Seria błędów przesądziła o losach inauguracyjnej partii
Pierwszy set rozstrzygnął się dopiero w końcówce. Brak znacznej przewagi jednej ze stron wskazywał o wyrównanej batalii. W wielu elementach Biało-Czerwone nie odstępowały od Japonek (np. obrona, zagrywka). Z kolei w bloku dominowały Polki (cztery punkty w tym elemencie. Jednak w kontrataku czy przyjęciu lepsze wrażenie sprawiały rywalki, stąd więcej punktów zdobytych w ataku (19 do 15).
Jednym z kluczowych momentów była akcja przy stanie 19:18 dla Japonii, gdzie zablokowana została nerwowa Magdalena Stysiak. Od tego momentu nastąpiła seria niewymuszonych błędów. - Bierność bloku, nieskuteczność w ataku, czy bezradność na przyjęciu Łukasik, Mędrzyk czy Szczygłowskiej. W konsekwencji Azjatki miały pięć meczboli. Ostatecznie wygrały 25:20.
Końcówka tym razem dla Polek
W drugiej partii także przez większość czasu gra była bardzo wyrównana i zaciekła. Napędzone Japonki coraz śmielej i szybciej grały. Jednak nasz blok również utrzymywał wyskoki poziom. O losach tego seta przeważyła zagrywka Polek, która była nieprzyjemna dla japońskich przyjmujących. - Przy stanie 10:10 jedna z bohaterek odsłony numer dwa serwowała bezbłędnie. Podczas tej wizyty dobrze dysponowany zespół zdobył trzy punkty.
Końcówka należała do Polek, które przy stanie 19:18 grały kapitalnie w elemencie blok-obrona. Ponownie zagrywka Mędrzyk dała do myślenia reprezentantkom Japonii. Ostatni punkt zdobyła doświadczona przyjmująca. Dzięki temu doprowadziliśmy do remisu.
Nerwy do samego końca i zagwarantowany punkt w turnieju
Trzecia odsłona wydawała się, że będzie najmniej zacięta. Od początku (4:1) warunki gry narzuciły podopieczne Lavariniego. W grę Japonek wkradło się dużo błędów własnych. Po raz kolejne na parkiecie pojawiły się rezerwowe Maria Stenzel czy nasza eksportowa podwójna zmiana Katarzyna Wenerska i Maliwna Smarzek. Ta ostatnie popisała się udanymi akcjami w poprzednim secie. Jednak pomimo prowadzeni 19:11 Biało-Czerwone biły się o zwycięstwo. Decydujący punkt zdobyła Stysiak (25:23). Tym samym było wiadomo, że mają zagwarantowany chociażby punkt.
Dramaturgia w czwartym secie
Pomimo dość bezpiecznej przewagi w czwartej partii (19:16. 22:19), polskie siatkarki do samego końca drżały o zwycięstwo. W tej partii mieliśmy wszystko: piłki serowe dla rywalek (dwie), heroiczna pogoń, walkę na przewagi jak i bohaterkę w osobie 20-letniej Martyny Czyrniańskiej, która najpierw skończyła akcję przy setbolu dla Japonek, a potem popisała się punktową zagrywką. (28:26).
Już 31 lipca Polki powalczą o kolejny komplet punktów przeciwko Kenijkom.
