Iwona Główczyńska powiedziała w programie, że to był najgorszy dzień w jej życiu.
- Nigdy tego nie zapomnę - mówiła.
Matka Iwony Wieczorek przerywa milczenie
Kobieta jest pewna, że jej córka nie żyje.
- Mogła wsiąść do samochodu. Wsiąść, nawet nie myśląc o tym, że stanie jej się coś złego. I ktoś ją pozbawił życia. Ukrył zwłoki tak, że nie potrafimy ich odnaleźć - powiedziała na antenie Telewizji Polsat.
W pierwszym tak obszernym od dawna wywiadzie udzielonym stacji powiedziała, że współczuje potencjalnemu zabójcy swojej córki.
- Dlatego, że przez tyle lat musi bardzo uważać na siebie… - powiedziała.
Dodała, że wybaczyła temu człowiekowi, przede wszystkim ze względu na siebie, by mogła normalnie żyć.

Apel do zabójcy
Iwona Główczyńska zaapelowała również do człowieka, który - jej zdaniem - przyczynił się do śmierci Iwony Wieczorek.
- Dla swojego spokoju niech wskaże miejsce, gdzie jest Iwonka. Żebym ja mogła ją odprowadzić na miejsce. Tam gdzie ona powinna być. A nie tam, gdzie w tej chwili jest. Bo możemy zakładać, że jest w różnych miejscach, na które sobie po prostu nie zasługuje. Myślę, że będę znała prawdę. Przez cały czas idę pod górę. Oczywiście - spadam. Wstaję i wspinam się dalej, ale tak naprawdę to ja to robię dla Iwonki. Bo ona by tego chciała. Ja to robię dla niej - powiedziała w programie "Interwencja".
Iwona Wieczorek po raz ostatni przez kamery bezpieczeństwa nagrana została o godz. 4.12 nad ranem 17 lipca 2010 roku przy wejściu na plażę nr 63 w gdańskim Jelitkowie. Dziewczyna, która 2 miesiące wcześniej zdała maturę, wracała tego poranka do gdańskiego mieszkania z klubu z Sopotu, gdzie wcześniej imprezowała i pokłóciła się z przyjaciółmi. Miała na sobie czarno-białą sukienkę, a w rękach szpilki pożyczone od matki oraz torebkę z telefonem, w którym padła bateria. Sprawa zaginięcia maturzystki szybko stała się głośna na całą Polskę i do dziś nie przestaje budzić emocji.
