Spis treści
Polacy przeciwni dofinansowaniu posłom wynajmu mieszkań w Warszawie
IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” przeprowadził sondaż, w którym zadał badanym pytanie, czy mieszkający poza Warszawą posłowie powinni mieć prawo do otrzymywania dofinansowania na pokrycie wydatków związanych z wynajmem mieszkania w stolicy.
71,8 procent uczestników badania uważa, że nie. Innego zdania jest 17,1 proc. badanych. „Nie wiem” odpowiedziało 11,1 proc. pytanych.
Ile podatników kosztuje wynajem mieszkań w stolicy przez posłów?
Gazeta przypomina, że dyskusja wokół problemu zaczęła się wraz z opublikowaniem przez analityka politycznego Radosława Karbowskiego informacji o wydatkach posłów Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy z Koalicji Obywatelskiej. Małżeństwo pobiera łącznie 7750 zł miesięcznie na wynajem mieszkania w Warszawie, choć deklaruje, że posiada dom w oddalonym od Sejmu o niecałą godzinę Błoniu.
Pod koniec sierpnia z podobnych dopłat korzystało 208 posłów. Każdego miesiąca z kieszeni podatników wędruje na ten cel 800 tys. złotych.
Politolog: Dobrej jakości hotel poselski rozwiązałby sprawę
Doktora Bartosza Rydlińskiego, politologa z UKSW, portal i.pl zapytał, czy posłowie nie mają za dobrze, biorąc pod uwagę, że przysługują im dodatki do wynajmu mieszkań czy darmowe przejazdy i przeloty.
– Posłowie nie mają za dobrze, a wręcz powinni mieć nawet lepiej, bo – tak, jak w przypadku posłów w Europie Zachodniej – powinni mieć bardzo dobrej jakości hotel poselski. Wydaje mi się, że ryczałtowanie za pobieranie środków na wynajmowanie mieszkania, wiąże się z tym, że jakość hotelu poselskiego jest na poziomie akademika z lat 70. ubiegłego wieku. Należałoby podjąć konsensualną decyzję między wszystkimi partiami politycznymi dotyczącą tego, że posłowie powinni mieć wysokiej jakości hotel w okolicy Sejmu, a nie wynajmować mieszkania, bo to może się wiązać z nadużyciami tak, jak mogło mieć to miejsce – wyjaśnił.
Dopytywany, czy – jego zdaniem – przystosowany do dzisiejszych standardów hotel rozwiązałby sprawę, politolog odpowiedział, że „tak, łącznie z opcją, że część z pokojów powinna być przystosowana do rodziny”.
– Posłowie powinni mieć możliwość przyjechania na obrady Sejmu z dziećmi – dodał.
Na uwagę, że przeciętny Polak nie może chodzić do pracy z dziećmi i pytany, dlaczego posłowie mieliby móc, Bartosz Rydliński ocenił, że „powinni mieć taką możliwość”.
– Podam prosty przykład z mojej branży, jakim jest szkolnictwo wyższe. Jeśli wyjeżdża się na stypendium naukowe, to jest możliwość wnioskowania o środki na przyjechanie z rodziną, z dzieckiem. Dlaczego spełnianie posługi poselskiej miałoby się wiązać z tym, że cierpią najbliżsi? Powinna być taka możliwość, a nie przymus – mówił.
Wracając do hotelu poselskiego, politolog stwierdził, iż ma wrażenie, że „Kancelaria Sejmu oraz posłowie i posłanki boją się, że kiedykolwiek mieliby przeznaczyć dodatkowe, potężne środki na budowę nowoczesnego hotelu poselskiego, bo zaraz się podniesie larum, że to jest populistyczne i bezsensowne”.
– Nie tłumaczę dyskusyjnego zachowania posłanki, ale tego typu podejście sprawia, że mamy potem takie kwiatki, a nie normalną, fajną infrastrukturę. Opcje ryczałtowe mogą rodzić szereg nieprawidłowości – dodał.
Darmowe przejazdy i przeloty dla posłów
Mówiąc zaś o podróżach i kilometrówkach, politolog powiedział, że jest zwolennikiem tego, żeby „faktycznie dla dalekich okręgów wyborczych, jak Szczecin czy Rzeszów, powinno być przyzwoleniem na latanie samolotami”.
– Ale nie może być tak, że niektórzy posłowie potrafią latać np. cztery razy w tygodniu latać. Posłowie Koalicji Obywatelskiej czy Lewicy, którzy głosują za zielonymi zmianami w gospodarce, powinni jednak korzystać z mniej emisyjnych środków transportu – mówił.