Wisła miała Lecha na widelcu. W drugiej połowie poszła za ciosem i nawet prędko trafiła do siatki. Jeszcze przed upływem godziny z publicznością szalał Joseph Colley, bo to po jego próbie tablica wyświetliła wynik 2:0.
Radość trwała krótko. Sędzia Tomasz Kwiatkowski po konsultacji z wozem VAR, w którym zasiedli Bartosz Frankowski i Marcin Boniek, uznał, że próbę stopera poprzedził faul Zdenka Ondraska na Filipie Bednarku. Ta decyzja była brzemienna w skutkach, bo Lech w ostatniej akcji doprowadził do wyrównania i tym samym zabrał z Krakowa punkt.
- Skandaliczna decyzja sędziego - nie owija w bawełnę współwłaściciel Wisły, Jarosław Królewski. - Warto nazywać rzeczy po imieniu. To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana. Bravo drużyna za walkę, fani za doping. Walczymy dalej - dodał ostro Królewski.
Łagodniej ujął to właściciel Rakowa, Michał Świerczewski, pisząc: - Prawidłowy gol na 2:0. Niezrozumiała decyzja.
- Prosiliśmy sędziego Kwiatkowskiego o wypowiedź i wytłumaczenie decyzji. Odmówił - wyjaśnia prezenter Canal+ Sport, Krzysztof Marciniak. Co ciekawe, na początku roku Tomasz Kwiatkowski razem z innymi sędziami był bohaterem serialu dokumentalnego "Sędziowie", który został wyemitowany w odcinkach na antenie tej stacji.
Lech dzięki decyzji sędziego nie przegrał, a co za tym idzie utrzymał stratę do Pogoni Szczecin na poziomie dwóch punktów. Tyle samo tracić będzie też do Rakowa, jeśli ten w poniedziałek ogra Stal Mielec.
- 56' moim zdaniem błąd Kwiatkowskiego. Bramkarz był spóźniony i sam wszedł pod rękę napastnika, który wygrał pozycję. Niezrozumiała decyzja. Chyba nie wytrzymał ciśnienia - to opinia byłego sędziego ekstraklasy, Marcina Borskiego.
- Przed chwilą miałem łączenie na żywo z Canal+. Sędzia Lyczmański stwierdził, że bramka na 2:0 była prawidłowa. Przypominam sobie sytuację z Warszawy, gdzie zinterpretowano ją jako przegrany pojedynek Frydrycha (Legia strzeliła decydującego gola - red.). Dziś przegrywa pojedynek bramkarz, bramkę zdobywamy, ale nie jest zaliczona. To taka sama sytuacja, a są dwie różne interpretacje. Każdy z nas popełnia błędy: my trenerzy, piłkarze, sędziowie. Są jednak panowie w wozie VAR i dla mnie jest to zastanawiające, że w ostatnich spotkaniach te decyzje przy takich samych sytuacjach są na niekorzyść Wisły. Takie rzeczy nie wytrącą nas z tego, co chcemy osiągnąć. Panów sędziów proszę tylko i wyłącznie o obiektywizm. Piłkarze na niego zasługują - to z kolei głos trenera Jerzego Brzęczka.
Kibice i oprawa na meczu Wisła Kraków - Lech Poznań [GALERIA]
