O ustaleniach w sprawie piątkowej eksplozji w okolicach wsi Nikolskoje pod Biełgorodem dziennikarze informują w mediach społecznościowych. Swoje twierdzenia opierają na analizie dostępnego w sieci nagrania.
"Udało nam się zlokalizować miejsce, z którego dokonano nagrania. Okazało się, że kamera samochodowa nagrywała w kierunku południowo-wschodnim, a rakieta dociera z lewej strony, czyli ze wschodu lub z północnego wschodu, czyli z terytorium Rosji" – czytamy.
Dziennikarze wskazują, że rozmiary leja po pocisku sugerują, że użyto rakiety manewrującej bądź balistycznej. Według nich, mogła to być rakieta 9M728 OTRK Iskander-M, jednak nie mają co do tego pewności. "Tak czy inaczej, nie posiadamy informacji o tym, by strona ukraińska używała w tym konflikcie rakiet manewrujących, a ukraińska rakieta balistyczna przyleciałaby ze strony pozycji ukraińskich, a więc z zachodu lub południowego zachodu" – uważają analitycy.
CIT podkreśla, iż nie można jednoznacznie określić przyczyny tego zdarzenia: czy doszło do usterki, która spowodowała zejście rakiety z trajektorii czy popełniono błąd w naprowadzeniu. "Biorąc pod uwagę, że zdarzenie niemalże nie było relacjonowane w mediach państwowych Rosji, celowa prowokacja w celu oskarżenia Ukrainy wydaje się mało prawdopodobna" – wskazano.
Telegram
