Prezydent nie zabrał głosu w tej sprawie, do udzielania wyjaśnień wyznaczył prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami , Mirosława Banacha, który przyznał, że kupił nowy samochód, ponieważ stary był już awaryjny. Wybrał taki, ponieważ inne nie są dostępne na rynku.
- 31 marca ogłosiłem przetarg na zakup samochodu, nie było ofert, wiec nie został rozstrzygnięty. 6 lipca był drugi przetarg, w którym dopuściliśmy wyprzedaż powystawową. Takie wozy są tańsze niż nowe i mają niewielki przebieg. Tym razem wpłynęła jedna oferta. Koszt zakupu wyniósł 195 tysięcy złotych. Spółka nie może kupić z wolnej ręki, musimy ogłosić przetarg. Zakup nie był konsultowany z władzami miasta, a wykorzystano go na atak prezydenta - mówił Mirosław Banach.
Tłumaczył, że zakup był trudny, ponieważ w salonach nie ma samochodów i nie startują one w przetargach. - Proszę iść do salonu i spróbować kupić samochód. Nie startują one w przetargach bo nie są w stanie dostarczyć auta w terminie, a nie chcą płacić kar. Samochód ma być bezpieczny i bezawaryjny. Samochody w graniach 100-150 tysięcy złotych praktycznie nie są dostępne dla firm, które muszą ogłosić przetarg, ponieważ są kupowane na pniu za gotówkę przez osoby prywatne. Dla firm zostają droższe z nieco lepszym wyposażeniem.
Dodał, że potrzebował takiego wozu, bo jednoosobowy zarząd spółki, który stanowi prezes obsługuje 400 tysięcy mieszkańców, a samochód to jego biuro.
Radni wszystkich opcji wyśmiali te tłumaczenia.
- Czasem milczenie jest zlotem. Dobry samochód można kupić nawet za 20 tysięcy złotych – stwierdził Jarosław Karyś, przewodniczący Rady Miasta.
- To się nie broni – dodała Katarzyna Czech – Kruczek, wiceprzewodnicząca Rady Miasta.
- Dobrą markę pan wybrał, ale swojej zamiłowania do motoryzacji proszę realizować za swoje pieniądze – mówił Kamil Suchański, przewodniczący Klubu Radnych Bezpartyjni i Niezależni.
Marcin Stępniewski (Prawo i Sprawiedliwość) uznał, że prezydent powinien skierować sprawę zakupu samochodu przez Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami do prokuratury, ponieważ warunki przetargu były kopią opisu samochodu z katalogu volvo, co ma świadczyć o ogłoszeniu przetargu pod konkretny wóz.
Padł też głos, aby prezes podał się do dymisji. - W ramach autorefleksji powinien się pan podać do dymisji. Ogłosił pan przetarg na konkretny wóz i dziwi się, że była tylko jedna oferta – dodał Maciej Bursztein (Bezpartyjni i Niezależni).
- Takie sytuacje są niedopuszczalne i apeluję do prezydenta, żeby wyciągnąć konsekwencje. 100 tysięcy czy 50 tysięcy można było zaoszczędzić na tym zakupie i przekazać pieniądze w formie dywidendy do miasta. Apeluję o sprawdzenie innych wydatków w tej firmie i w innych spółkach - dodał Michał Braun, przewodniczący Klubu Koalicji Obywatelskiej.
