Prezydent Joe Biden ostrzegł Władimira Putina przed przekroczeniem „czerwonej linii”, gdy rosną obawy, że Rosja planuje inwazję na Ukrainę.
Ostrzeżenie wysyła, gdy wywiad USA donosi o tym, że inwazja może rozpocząć się na początku 2022, a Rosja podciągnęła do granic Ukrainy 94 tys. żołnierzy. "Washington Post", powołując się na wywiadowcze źródła, dodaje, iż w ofensywie Rosji uczestniczyłoby 175 tys. żołnierzy i już widać rosyjską kampanię oczerniania Ukrainy i NATO przed potencjalnym atakiem.
Minister obrony Ukrainy Ołeksija Reznikowa uważa, że najbardziej prawdopodobnym momentem ataku będzie koniec stycznia. Natomiast najwyższy rangą brytyjski wojskowy mówi, że Zachód musi mieć się na baczności w kwestii potencjalnego konfliktu. Generał Nick Carter mówił BBC, że ma nadzieję, iż nie będzie wojny z Rosją, ale dodał, że NATO musi być przygotowane na taką ewentualność.
Niebawem ma dojść do wideorozmowy Bidena z prezydentem Rosji, której celem jest złagodzenie napięć. Biden mówił dziennikarzom, iż spodziewa się długiej rozmowy i ostrzegł, że nie zaakceptuje żadnych „czerwonych linii”.
Choć nie określił, jakie konkretne działania zamierzają podjąć Stany Zjednoczone, z Waszyngtonu dobiegają informacje o możliwych surowych sankcjach wobec Moskwy, gdyby ta zdecydowała się zaatakować sąsiada.
Napięcia między Rosją a Ukrainą trwają od lat. W 2014 roku Rosja zaanektowała Krym i wkrótce potem zaczęła wspierać separatystów na wschodzie Ukrainy. W walkach zginęło już około 14 tys. osób.
