Środa, godz. 10 rano. Do mieszkania przy ul. 1 Maja pukają przedstawiciele administracji. Próbują po raz drugi przejąć lokal, który decyzją sądu musiał opuścić pan Marcin Bonik wraz z żoną i dziećmi.
- Administracja nie chce przejąć ode mnie tego mieszkania, bo zarzuca mi, że nie opróżniłem go w całości. Mówią mi, że zostały moje meble, szafki i łóżko - opowiada pan Marcin. - Jednak nie zająkują się, że w mieszkaniu przebywa coś ważniejszego niż kilka rzeczy. Tam wciąż mieszka moja teściowa - tłumaczy Bonik.
Sąd Rejonowy Lublin-Zachód 17 czerwca 2013 r. nakazał Bonikowi, jego żonie i dwóm córkom opuszczenie i opróżnienie lokalu.
Mężczyzna wyprowadził się w lipcu tego roku, gdy dostał od miasta lokal socjalny przy ul. Lubartowskiej.
Wchodzimy do opuszczonego mieszkania. W pokoju zajmowanym do niedawna przez pana Marcina nie ma już nic.
- Pozostał jedynie grzyb na ścianie i suficie - wskazuje Bonik. - Wykręciłem nawet żyrandol, by nikt mi nie zarzucił, że nie zabrałem wszystkich rzeczy.
W drugim pokoju stoją kanapa i regał. W kuchni wiszą szafki kuchenne. - To wszystko jest moje - mówi Małgorzata Kulik, teściowa pana Marcina. Kobieta nie opuściła mieszkania. W wyroku, który pokazuje nam Bonik, wyraźnie wymienione są cztery osoby.
- My wyrok wykonaliśmy i nas już tu nie ma. Teściowa nie ma obowiązku, by się stąd wynosić. A administracja chce, żebym sam ją wykurzył. Ja nie mam prawa wyrzucać teściowej z jej mieszkania - denerwuje się Bonik. - Chcę oddać ten lokal, a administracja nie chce go przyjąć. Przez to naraża mnie na niewykonanie prawomocnego wyroku i dodatkowo jestem zastraszany obciążeniem opłatą za jego nieoddanie - wyjaśnia Bonik.
Jak podkreśla lublinianin, gdyby w wyroku została wymieniona teściowa, też opuściłaby lokal. Dlaczego więc w pozwie administracja nie wskazała kobiety do opuszczenia mieszkania?
- Nie można eksmitować kogoś, kto nie przebywa w lokalu. Małgorzata Kulik nie została wskazana w pozwie, bo tu nie mieszkała. Dlatego rodzina Boników musiała być eksmitowana - tłumaczył podczas akcji chcący zachować anonimowość przedstawiciel administracji, reprezentujący Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów.
Jak mówi przedstawiciel administracji, gdy pani Kulik wyprowadziła się do innego mieszkania, straciła przydział przy ul. 1 Maja. - Gdyby się nie wyprowadziła, cała rodzina mogłaby w nim pozostać - precyzuje.
- Opiekuję się schorowanym ojcem. Tam przebywam większość dnia. Nie mam obowiązku siedzieć w mieszkaniu 24 godziny na dobę, żeby udowadniać administracji, że wciąż jestem jego najemcą - irytuje się Małgorzata Kulik. - Czynsz jest regularnie opłacany, nie mam zaległości - dodała.
Na miejsce została wezwana policja. - Wyrok eksmisji nie dotyczy pani Kulik, nie możemy więc wyprowadzić stąd nikogo siłą - stwierdzili mundurowi.
Pan Marcin powtarzał przedstawicielowi administracji, że jeśli ten uważa, że jego teściowa zamieszkuje lokal bezprawnie, niech wezwie komornika sądowego albo wytoczy jej odrębną sprawę w sądzie.
- Chcę tylko wykonać ciążący na mnie wyrok, a administracja mi na to nie pozwala - denerwował się Bonik. Sprawa pozostaje patowa. - Trudno mi powiedzieć, jakie będą dalsze decyzje w tej sprawie - rozkłada ręce przedstawiciel administracji.
Dożynki wojewódzkie w Radawcu (ZDJĘCIA)
Dworzec PKP zagrał w komedii Juliusza Machulskiego "Volta" (ZDJĘCIA, WIDEO)
Praca w Wizz Air. Ponad 70 osób ubiegało się o etat stewardesy lub stewarda
Lubelskie dzielnice jakich nie znacie. Węglin naszym kolejnym celem (ZDJĘCIA Z DRONA)
Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!