Wśród oskarżonych są m.in.: jeden z liderów zbrojnej ośmiornicy 47-letni Marek W. z Tomaszowa Maz. i były mistrz świata juniorów w strzelaniu sportowym z pistoletu 45-letni Robert R. z Pabianic. Pierwszy miał zlecić zabójstwo dwóch gangsterów, a drugi miał być wykonawcą tych wyroków.
Pierwszą ofiarą był Tomasz R. - pseudonim Ryba. Z ustaleń prokuratury wynika, że gdy wychodził z siłowni przy ul. Elsnera na Widzewie Wschodzie, podszedł do niego Robert R. i oddał dwa strzały z pistoletu w głowę i klatkę piersiową. "Ryba" zginął na miejscu. Za to zlecenie zabójca miał otrzymać 40 tys. zł.
Potem Robert R. miał zlikwidować Włodzimierza G., pseudonim Bokser. Do zamachu doszło na ul. Solnej w Łodzi. Gdy Włodzimierz G. wracał do domu, podszedł do niego killer, strzelił z pistoletu w głowę i... stał się cud, bowiem kula weszła pod okiem i wyszła z tyłu głowy nie powodując u "Boksera" większych obrażeń.
Pierwszy wyrok w ich sprawie zapadł w 2006 r., kiedy Marek W. został skazany na 25 lat więzienia, zaś były mistrz świata na dożywocie. Wówczas na ławie oskarżonych zasiadało 15 osób. Zostali oskarżeni o zabójstwa, napady z bronią w ręku, porywanie biznesmenów dla okupu i podkładanie ładunków wybuchowych.
Działali w latach 1999 - 2001. Według prokuratury, zabili trzy osoby: Pawła A., biznesmena z Tomaszowa Mazowieckiego, wspomnianego gangstera Tomasza R. i Pawła J. zwanego Paszą Killerem, komandosa radzieckiego Specnazu, który z karabinku snajperskiego zastrzelił w Zgierzu Ireneusza I. - "Grubego Irka", jednego z bossów łódzkiej ośmiornicy. Marka W. broniła adwokat Joanna Agacka-Indecka, która potem zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Wyroki, które wówczas zapadły, były nieprawomocne. Skazani odwołali się i to skutecznie, bo Sąd Apelacyjny dopatrzył się uchybień i uchylił ówczesne wyroki. Stąd nowy proces, który właśnie się zakończył. Marek W. został przywieziony z aresztu śledczego w Piotrkowie Trybunalskim, natomiast Robert R., którego broni dwóch znanych adwokatów: Sławomir Szatkiewicz z Łodzi i Maciej Bednarkiewicz z Warszawy, odpowiada z wolnej stopy.
Dla byłego mistrza Europy prokurator zażądał dożywocia, zaś dla Marka W. 25 lat więzienia. Obrońcy pierwszego z nich chcą uniewinnienia, zaś broniący drugiego Szymon Byczko wnosi o jak najniższą karę.
To właśnie on odpowiadał w poniedziałek na zarzuty obrońców innych oskarżonych, według których Marek W. plątał się w zeznaniach i jest niewiarygodny. Szymon Byczko stwierdził, że te zarzuty są bezpodstawne, bo jego klient zawiódł tylko w dwóch przypadkach: pomylił wysokość udzielonej pożyczki i zataił fakt, iż jego brat był sprawcą podłożenia bomby pod samochodem. Na następnej rozprawie 3 lutego Sławomir Szatkiewicz odniesie się do wystąpienia Szymona Byczki, po czym - jak zapowiedział sędzia Jarosław Bolek - najpewniej 10 lutego zapadnie wyrok.