Motorniczy MPK, 35-letni Piotr M., został skazany na 13,5 roku więzienia (prokurator żądał 14 lat) i na dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Taki surowy wyrok zapadł w środę w Sądzie Rejonowym w Łodzi. Jest on nieprawomocny i obrona, która zabiegała o uniewinnienie od zarzutu spowodowania tragedii lub karę do 6 lat więzienia, zapowiedziała apelację.
- Kara jest adekwatna do winy. Mamy tu do czynienia z bardzo wysokim stopniem szkodliwości czynu. Oskarżony spożywał alkohol w godzinach pracy. Na jednej krańcówce kupował alkohol - w sumie trzy buteleczki "Balsamu kresowego", a na drugiej spożywał i jechał głównymi ulicami miasta, co zasługuje na najwyższe napiętnowanie - zaznaczyła sędzia Małgorzata Frąckowiak-Kalinowska, uzasadniając wyrok.
CZYTAJ TEŻ: Proces motorniczego, który zabił 3 kobiety na Piotrkowskiej. Zeznawali psychiatrzy
- Kara jest bardzo surowa, wręcz drakońska. Dlatego będzie apelacja - skomentował wyrok obrońca Paweł Kozanecki.
Skazany motorniczy nie ukrywał, że jest przybity wyrokiem i przez długi czas siedział z twarzą ukrytą w dłoniach.
Wcześniej odbyły się mowy końcowe, podczas których strony przekonywały sąd do swych racji. Prokurator Elżbieta Szpakowska podkreśliła, że przebieg zdarzenia i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości. Przyznała, że jego skrucha i przeprosiny nie do końca były szczere, bowiem całą winę za tragedię zrzucił nie na siebie, lecz na czuwak i omdlenie. Były to dwie kwestie kluczowe w tej sprawie.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia na Piotrkowskiej. Proces motorniczego, który zabił trzy kobiety zmierza do końca
Otóż Piotr M. i jego obrońca przekonywali, że czuwak, czyli dodatkowy hamulec w tramwaju, którego pedał motorniczy naciska stopą podczas jazdy, z nieznanych powodów nie zadziałał. Utrzymywali też, że Piotr M. stracił świadomość nie z powodu alkoholu, lecz z powodów jakiegoś schorzenia.
Tezy te zdecydowanie odrzuciła prokurator Szpakowska. Jej zdaniem, sprawa była prosta: motorniczy zasnął podczas jazdy i potrącił trzy kobiety, bo był pijany. Czuwak zaś - jak wykazali biegli - był sprawny, a nie zadziałał, bo ważący wtedy 130 kg Piotr M. zasnął, pochylił się do przodu i siłą bezwładności zablokował go.
CZYTAJ: Tragedia na Piotrkowskiej. Pijany motorniczy wjechał na czerwonym
Piotr M. w mowie końcowej przeprosił bliskich ofiar oraz swoją żonę, dzieci i rodziców, że cierpią przez niego i poprosił o w miarę łagodny wyrok, aby mógł wrócić do rodziny.
Do pamiętnej tragedii doszło 6 stycznia (w święto Trzech Króli) 2014 r. o godz. 13 na skrzyżowaniu ul. Piotrkowskiej i Radwańskiej. Kierujący tramwajem linii 16 Piotr M. wjechał na nie na czerwonym świetle. Staranował opla vectrę i wpadł na trzy kobiety, z których dwie zginęły na miejscu, a trzecia zmarła w szpitalu. Tramwaj zatrzymał pasażer zaciskając hamulec ręczny. Motorniczy miał 1,3 prom. alkoholu w organizmie.