Prof. Małgorzata Myśliwiec: Niegłosowanie w wyborach jest – niestety - dobrym rozwiązaniem

Marek Twaróg
Marek Twaróg
11092019 katowice malgorzata mysliwiecarkadiusz gola   polska press
11092019 katowice malgorzata mysliwiecarkadiusz gola polska press Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Można postawić pytanie o to, jakie są ostateczne ambicje Jarosława Gowina. Ale również: jakie są jego możliwości politycznego działania. Jestem absolutnie przekonana, że gdyby to był polityk, który rzeczywiście jest sprawnym liderem, to wykorzystałby ten najlepszy obecnie moment i zrobiłby użytek z konstytucyjnej procedury konstruktywnego wotum nieufności. Gdyby był liderem, byłby w stanie przekonać opozycję do tego, że to on powinien zostać premierem - mówi z rozmowie z DZ prof. Małgorzata Myśliwiec, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Pandemia - pandemią, a polskie życie polityczne wariacko biegnie dalej. Politycy zajmują się polityką – niby to zrozumiałe, choć wolelibyśmy myśleć, że zajmują się bardziej dobrem obywateli. W tym sensie czas zarazy obrał nas z wszelkich złudzeń co do klasy politycznej. Pandemia potwierdziła tylko to, co wiemy na podstawie innych doświadczeń – śmierci Jana Pawła II czy katastrofy smoleńskiej – że nawet najtrudniejsze sytuacje dla kraju i obywateli nie stanowią żadnej przeszkody w uprawianiu czystej polityki i walce o stołki. O sytuacji politycznej w Polsce, nadchodzących (lub nie) wyborach, porozmawiałem z prof. Małgorzatą Myśliwiec, politologiem z Uniwersytetu Śląskiego.

***

Niegłosowanie w wyborach jest – niestety - dobrym rozwiązaniem. Rozmowa z prof. Małgorzatą Myśliwiec, politologiem z Uniwersytetu Śląskiego

***

Kilka godzin temu (rozmowa toczy się we wtorek, 28 kwietnia - przyp. red) Donald Tusk powiedział w oświadczeniu, że nie będzie głosował w wyborach prezydenckich. To na pewno dla wielu krytyków obecnej władzy będzie wskazówka, jak mają się zachować. Czy niegłosowanie jest dobrym rozwiązaniem?

Myślę, że w sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się, niegłosowanie jest dobrym rozwiązaniem. Ciekawe, że mamy też stanowisko kompletnie odmienne od poglądu Tuska - stanowisko Roberta Biedronia. On z kolei namawia do głosowania. Odwołuje się nawet do 1989 roku i mówi, że skoro wtedy mam się udało, to może i tym razem zatrzymamy władzę. A zatem mamy dwie odmienne narracje.

Dlaczego bardziej przychyla się Pani do stanowiska Tuska niż Biedronia?

Bo porównanie do 1989 roku nie jest do końca udane. W 1989 roku strona rządowa była zainteresowana podzieleniem się władzą. Nie było pomysłu, co robić dalej, mieliśmy totalną blokadę systemu. Strona rządząca na własnych warunkach zaproponowała wybory kontraktowe, w które opozycja została włączona. Rzeczywiście, sukces opozycji był wtedy spektakularny. Ale na tym w pewnym sensie zależało stronie rządzącej. Natomiast dzisiaj stronie rządzącej na takim wyniku nie zależy. Przyglądam się kolejnym, dość rozpaczliwym, próbom narzucenia mam wyborów, a właściwie głosowania – bo zgadzam się tutaj z Donaldem Tuskiem, że to nie są żadne wybory – i myślę, że nie jest to poważne.

Kilka osób oburzyło się, gdy dwa tygodnie temu postawiłem tezę, że ci, którzy prą do wyborów w maju, są niespełna rozumu. Muszę przyznać, że nie doceniłem skali tego pragnienia po prawej stronie sceny politycznej. Zapytam: dlaczego zależy prawicy na maju? Nie musi być tak przecież, że Duda będzie tracił z upływem czasu. Propaganda może bardzo pomóc władzy także po koronawirusie.

Oczywiście, nie wiemy, czy z biegiem czasu Andrzej Duda straci poparcie. Natomiast chodzi o to, żeby wybory odbyły się jeszcze w czasie, kiedy mamy wrażenie dobrej koniunktury. Kiedy jeszcze nie straciliśmy pracy. Kiedy jeszcze nie wszystkim pogorszyła się sytuacja bytowa. Bez wątpienia kryzys przed nami. Władzy zależy, by wybory odbyły się teraz, także dlatego, że żadne ugrupowanie nie przedstawiło dobrego kandydata. Opozycja, mam tutaj na myśli przede wszystkim Platformę Obywatelską, wystawiła kandydatkę wagi Bronisława Komorowskiego, a jak skończyło się wystawienie Komorowskiego - wszyscy doskonale pamiętamy. Inni kandydaci nie mieli nawet czasu, żeby się zaprezentować. Na dobrą sprawę nie wiemy, czy są silni, czy słabi. Na bezrybiu i rak ryba, w związku z tym Andrzej Duda ma największą szansę na zwycięstwo i reelekcje.

Rzeczywiście Kidawa-Błońska to waga polityczna Bronisława Komorowskiego? Jest aż tak źle?

Myślę, że tak. Jeszcze w lutym 2015 roku nikt nie sądził, że mało znany europoseł PiS-u Andrzej Duda będzie w stanie pokonać Bronisława Komorowskiego. Styl prowadzenia kampanii przez Małgorzatę Kidawę – Błońską jest niemal identyczny jak ten, który prezentował Bronisław Komorowski. To fatalnie.

Mamy też na tej naszej scenie politycznej figurę Jarosława Gowina, który jak zwykle hamletyzuje: czy poprze obóz rządzący czy opozycję w sprawie majowych wyborów. Zapytam wprost: czy ludzie, którzy kibicują opozycji powinni rzeczywiście ufać Gowinowi, który - jak wiadomo - lubi głosować, ale się z tego nie cieszyć.

Trudno zaufać komuś, kto tak często zmienia opcje polityczne. Widzieliśmy już Jarosława Gowina w rządzie Platformy i PSL-u. Teraz widzimy go w rządzie tworzonym de facto przez Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście, można postawić pytanie o to, jakie są ostateczne ambicje Jarosława Gowina. Ale również: jakie są jego możliwości politycznego działania. Jestem absolutnie przekonana, że gdyby to był polityk, który rzeczywiście jest sprawnym liderem, to wykorzystałby ten najlepszy obecnie moment i zrobiłby użytek z konstytucyjnej procedury konstruktywnego wotum nieufności. Gdyby był liderem, byłby w stanie przekonać opozycję, do tego, że to on powinien zostać premierem. A na razie tak się nie dzieje. Co słyszymy? Że są rozmowy na taki, a nie inny temat, ale praktycznie nie ma żadnego pomysłu na konkretne rozwiązanie polityczne na dłuższą metę. W związku z tym, czy można ufać takiemu politykowi? Ja specjalnie nie ufam.

Wytłumaczmy, jak to jest z tą większością w Sejmie konieczną do odrzucenia senackiego weta.

Mówimy o projekcie, który ma pomóc w przeprowadzeniu głosowania korespondencyjnego. Sejm ten projekt już przyjął, natomiast teraz nad nim proceduje Senat. I nawet jeśli Senat sprzeciwi się temu projektowi i go odrzuci, to jest bardzo prawdopodobne, że Sejm może go powtórnie przyjąć większością bezwzględną głosów. Czyli potrzebuje do tego co najmniej 231 posłów. O tę większość toczy się gra opozycji z Gowinem. Oczywiście pamiętamy, że rządzący obóz to nie jest monolit, oni wygrali wybory, idąc pod wspólnym szyldem, ale mamy tam 17 szabel Zbigniewa Ziobry oraz 18 szabel Jarosława Gowina. I o kogoś z tych osiemnastu posłów Gowina opozycja zabiega. Jeżeli Jarosławowi Gowinowi uda się przekonać swoich ludzi do pozostania przy liderze, czyli przy nim samym, Sejm będzie za słaby, by odrzucić wniosek Senatu. I wyborów korespondencyjnych w maju nie będzie. To będzie niespodzianka, po raz pierwszy obóz zjednoczonej prawicy zatrzeszczy w szwach i nie wygra tak ważnego głosowania. Z drugiej strony pamiętajmy, że obóz rządzący dysponuje całym arsenałem zachęt dla członków parlamentu. I to, co posłom Gowina obieca Jarosław Kaczyński, może okazać się dużo cenniejsze, niż to, co jest w stanie obiecać im Jarosław Gowin.

I porzucą Gowina, a PiS wygra. Czy Gowin rzeczywiście ma tych swoich ludzi wciąż obok siebie?

Nazwisko Gowina jest w polskiej polityce bardzo rozpoznawalne, znane i silnie oddziałujące politycznie. Zgoda. Ale zapytam Pana - też Pan od lat obserwuje politykę - czy byłby Pan w stanie wskazać w obozie Gowina równie silną osobowość?

Raczej mam z tym kłopot.

No właśnie. To jest odpowiedź na pytanie, kto towarzyszy Jarosławowi Gowinowi. Czy to są ludzie, którzy wygrali wybory jako silne osobowości, liderzy, duże postaci, ludzie, którzy mają własne zdanie i zasady, czy może jednak są to ludzie, którzy znaleźli się w polityce nieco przypadkowo. W tej sytuacji można się spodziewać, że jeżeli Kaczyński będzie atrakcyjniejszy pod względem obietnic, zostawią oni Gowina i wybiorą innego Jarosława – Kaczyńskiego.

A co się stanie, gdy prawica nie zbierze tych głosów, przegra głosowanie za kilka dni i wyborów nie będzie?

Teoretycznie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie rząd mniejszościowy. Lecz z drugiej strony widzimy, że Jarosław Gowin już wcześniej zrezygnował z funkcji wicepremiera i odszedł z rządu, a karawana jedzie dalej. Zjednoczona Prawica nadal zachowuje większość w Sejmie. To głosowanie w sprawie wyborów korespondencyjnych rzeczywiście wiele nam pokaże w kwestii większości, którą ma - lub nie ma - Jarosław Kaczyński.

Tylko czy da się rządzić rządem mniejszościowym?

W moim przekonaniu, w naszym systemie politycznym – jest to bardzo trudne Nie ma mechanizmu, który dawałby rządowi równoważną pozycję względem parlamentu. Takie rozwiązanie jest na przykład w Hiszpanii. Tam premier w każdej chwili może poprosić głowę państwa o rozwiązanie jednej, drugiej albo obu izb. I ten dialog jest konstytucyjnie wymuszony. W Polsce takiej możliwości nie ma. Gdyby jednak tak się stało, że PiS przegra to najbliższe głosowanie w Sejmie i ustawa pozwalająca na przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych zostanie odrzucona, musi nastąpić jakiś kolejny krok. Jeśli ani Jarosław Gowin, ani Borys Budka ani nikt inny nie wykona żadnego ruchu zmierzającego do zastąpienia Mateusza Morawieckiego w fotelu premiera, będzie to ewidentna oznaka słabości opozycji. Będziemy pogrążali się w coraz większym chaosie politycznym.
Rozmawiał: Marek Twaróg

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Małgorzata Myśliwiec: Niegłosowanie w wyborach jest – niestety - dobrym rozwiązaniem - Plus Dziennik Zachodni

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Prawo wyborcze jest prawem, nie obowiązkiem, więc Pani Profesor może na wybory nie iść jeśli nie chce.

Ale mówienie, że to dobre rozwiązanie wskazuje, ze nie mamy tu rozmowy z politologiem, tylko politykiem. Klasyka.

Swoją drogą ciekawe jak Pani Profesor żyje na codzień - czy chodzi do sklepów, czy płaci gotówką, korzysta z klawiatur bankomatów lub domofonów, czy korzysta z windy, czy wyciąga listy ze swojej skrzynki pocztowej?

Wróć na i.pl Portal i.pl