Do egzaminu z koncepcji zarządzania na pierwszym roku studiów magisterskich Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego przystąpiło 2 lutego ponad 200 osób. Zamiast wyników, na które niecierpliwie czekała młodzież, przed kilkoma dniami na stronie wydziału pojawił się następujący komunikat: "Informacje dodatkowe. Z powodu zaginięcia testów z egzaminu z 2 lutego br. powtórny egzamin z koncepcji zarządzania, pierwszy termin, odbędzie się 26 lutego 2015, aula B-4".
- Skandal! - zadzwonił w czwartek do redakcji pan Paweł. - W tej sprawie u rektora były trzy studentki, ale usłyszały, że choć panu rektorowi jest przykro, to nic nie można zrobić. Jedynym ustępstwem ze strony uczelni ma być deklaracja, że w czwartek, 26 bm. powtórzą się pytania z poprzedniego egzaminu.
Co wymyślają studenci? M.in. cyfrowy syntezator dźwięku sterowany gestami dłoni
Na zamkniętych forach studentów Wydziału Zarządzania tymczasem wrzało. "Zdałam ten egzamin, studiuję dwa kierunki dziennie i cenię sobie mój czas, który już raz na ten egzamin poświęciłam" - napisała jedna ze studentek . Ktoś dodawał: "Z jakiej racji teraz wszyscy po takim czasie mają iść posłusznie pisać egzamin? Jest już dziś oficjalnie nowy semestr, a my się dowiadujemy o takich rzeczach prawie 3 tygodnie po pierwszym terminie egzaminu". Były też propozycje: "Skoro testy zaginęły, powinno to być zgłoszone na policję, oprócz informacji poufnych, mogą się dostać nasze dane w niepowołane ręce!".
- To przejaw poważniejszego zjawiska, które można nazwać brakiem szacunku dla studentów - mówi były już pracownik jednej z gdańskich uczelni. - Kadra naukowa wyższych uczelni ma z pewnością rację, narzekając na coraz niższy poziom osób rozpoczynających studia. To jednak nie oznacza, że można pozwolić sobie na obrażanie, lekceważenie terminów i złośliwe zachowanie.
Wśród studentów i absolwentów Trójmiasta krążą opowieści o wielu - czasem trudnych do wyjaśnienia - przypadkach.
- Przed kilkoma laty wprowadzono na Politechnice Gdańskiej elektroniczne indeksy, do których wpisanie ocen po wyznaczonym terminie było niemożliwe - relacjonuje była już studentka PG. - Ze 30 osób z roku zaliczyło jeden z przedmiotów w dodatkowym terminie, ale prowadzący po prostu zapomniał wpisać nam te oceny. Kiedy próbowaliśmy interweniować, usłyszeliśmy, że już nic nie można zrobić. W efekcie wszyscy musieliśmy powtarzać przedmiot, płacąc zresztą za ten przywilej na konto uczelni po kilkaset złotych. Nie zrobiliśmy z tego afery, bo nie chcieliśmy narazić się na konsekwencje ze strony prowadzącego.
Jednak w przypadku zaginionych testów na UG interwencja "Dziennika Bałtyckiego" przyniosła skutek. - Zdarzenie jest niefortunne, ale incydentalne - poinformowała wczoraj dr Beata Czechowska-Derkacz, rzecznik prasowy UG. - W tej sytuacji prof. Anna Machnikowska, prorektor ds. kształcenia Uniwersytetu Gdańskiego, wspólnie z dziekanem Wydziału Zarządzania prof. Jerzym Bielińskim i panią profesor wypracowali rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw interesom studentów.
Rozwiązanie, jak powiedział nam prodziekan ds. jakości kształcenia i studiów stacjonarnych prof. dr hab. Tadeusz Bołt, ma polegać na przepisaniu do indeksów oceny z zaliczonych ćwiczeń z przedmiotu. Osoby, które będą chciały ją poprawić, mogą przystąpić do egzaminu.
Do tej pory nie ustalono, w jaki sposób pani profesor na trasie między salą egzaminacyjną a swoim pokojem na uczelni zagubiła ponad 200 prac studentów.
[email protected]