Ryszard Lech został wybrany do Sejmiku z listy Rafała Dutkiewicza. Na co dzień pracuje w Zespole Szkół w Miliczu jako nauczyciel języka polskiego. I właśnie tej pracy dotyczyło prokuratorskie śledztwo, stawiane zarzuty i akt oskarżenia. Doniesienie o popełnieniu przestępstwa złożył Dolnośląski Kurator Oświaty, a śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Trzebnicy.
Do przestępstwa miało dojść między październikiem 2016 a czerwcem 2017, a rzecz dotyczyła lekcji polskiego w drugiej klasie zaocznego liceum dla dorosłych. Z zapisów w dzienniku wynikało, że nauczyciel przeprowadził 60 lekcji polskiego, choć naprawdę miało ich być 11. Co więcej miał też zmusić dwie uczennice, by poświadczyły nieprawdę podpisując listę obecności, z której miało wynikać, że lekcje polskiego naprawdę były. Nauczyciel zarobił na tym nieco ponad 2 tys. zł.
Zdaniem prokuratury zachowanie nauczyciela to przekroczenie uprawnień i poświadczenie w nieprawdy w dokumentach. - Wyliczenie lekcji, które rzekomo miałyby się nie odbyć, to radosna twórczość pana prokuratora, nie ma ona żadnego potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym, w dodatku na bakier z matematyką – napisał radny Lech w przekazanym nam oświadczeniu. - Na szczęście mamy jeszcze niezawisły sąd, przed którym, jestem pewien, zostanę oczyszczony z tych absurdalnych zarzutów.
Radny zaprzecza też, by zmuszał uczniów do podpisywania się na listach obecności. Dowodem, na potwierdzenie jego wersji mają być zeznania innych słuchaczy.
Zobacz też:
Jak radzić sobie z nieproszonymi gośćmi na klatkach schodowych - radzi komendant Waldemar Forysiak