W centrum miasta do zgromadzenia podjechał policyjny radiowóz, z którego głośników popłynął komunikat przypominający o zakazie zgromadzeń z powodu epidemii koronawirusa.
Nieliczni uczestnicy protestu, którzy dotarli pod biuro Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Słowackiego, zaskoczeni byli ilością radiowozów, które stały oraz jeździły przy biurze.
Jak tłumaczy rzecznik stargardzkiej policji, siły i środki były adekwatne do tego, jak wyglądały poprzednie protesty.
- Naszym zadaniem i obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa, ładu i porządku publicznego - przypomina podkom. Krzysztof Wojsznarowicz, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - Taka sama ilość policjantów zabezpieczała dzisiejszy protest, jak i każde inne protesty, demonstracje. Są to policjanci drogówki i prewencji.
Nie wszyscy ci, którzy przyszli dziś pod CH Zodiak na Wyszyńskiego zdecydowali się iść na ul. Słowackiego.
- Musieliśmy szybko się rozejść, bo inaczej by nam powlepiali mandaty - mówi Anna Drabik ze Stargardu, uczestniczka wszystkich protestów kobiet. - Jakie to zgromadzenie? Może liczyli na tłumy, a my spokojnie sobie przeszliśmy. I ten komunikat o zakazie zgromadzeń powyżej 5 osób... Nie rozumiem tego i nie zrozumiem. Jak naprawdę były tlumy to nic, żadnych komunikatów. A w kościele pewnie tłumy na mszach...
