Czy lepiej, gdy małymi dziećmi zajmują się dziadkowie, czy żłobki i przedszkola? Na to pytanie, które męczy niejedną pracującą mamę, spróbowali odpowiedzieć naukowcy z Institute of Education, University of London. W tym celu przyjrzeli się blisko pięciu tysiącom dzieci z różnych grup społecznych, które w wieku dziewięciu miesięcy trafiły pod opiekę dziadków - blisko 35 proc., i do żłobków - blisko 23 proc. Spróbowali ocenić, co lepiej przygotowuje je do życia: opieka specjalistycznych instytucji czy starszego pokolenia, kierującego się intuicją i emocjami.
Dzieci, które chodziły do żłobków, lepiej rozróżniały kolory i kształty, znały więcej liter i cyfr. Mniej też miały konfliktów z rówieśnikami. To ostatnie spostrzeżenie odnosiło się do chłopców. Wszystkie żłobkowe maluchy nie mogły też doczekać się, kiedy pójdą do szkoły.
Opieka dziadków też ma swoje zalety. Maluchy, które spędzały z nimi dużo czasu, miały znacznie bogatsze słownictwo i popełniały mniej błędów językowych. Szczególnie gdy dziadkowie mieli wyższe wykształcenie.
Komentująca wyniki tych badań dla brytyjskiego dziennika "The Guardian" Sue Palmer, autorka "Toksycznego dzieciństwa", przytoczyła sentencję Alberta Einsteina: "Nie wszystko można policzyć i nie wszystko, co można policzyć, się liczy". Bo badania te w żaden sposób nie uwzględniały uczuć, jakie dziadkowie przekazali wnukom. A miłość i uwaga najbliższych to najlepszy ekwipunek na resztę życia.