Internet obiegła informacja opublikowana na Instagramie i Facebooku przez jedną z matek, że jej córka w poznańskim przedszkolu Gaudium et Studium padła ofiarą przemocy. Z relacji matki - pierwszej, którą opublikowała na Instagramie, wynika, że w czasie zajęć jedna z dwóch pań opiekujących się grupą podnosiła na córkę głos, rzucała się na nią, szczypała, wykręcała ręce i na koniec znikała z dzieckiem w toalecie. Jak twierdzi matka, dziecko wcześniej skarżyło się, że do podnoszenia głosu na dzieci czy publicznego zawstydzania w przedszkolu dochodziło wcześniej.
Przedszkole Gaudium et Studium - co się zdarzyło?
W publicznie dostępnym oświadczeniu, podpisanym przez matkę i jej męża, które na profilu matki pojawiło się kilka godzin po pierwszej informacji - sytuacja z przedszkola jest opisana jeszcze bardziej dramatycznie. Opiekunka miała nie tylko dziewczynkę agresywnie przenieść, ale jeszcze położyć na podłodze, uklęknąć nad nią i wykręcić jej rękę. Dyrekcja zaś miała jakoby najpierw przepraszać, później zmienić postawę.
Wszystkiego (której wersji?) ma dowodzić nagranie z monitoringu w przedszkolu, które na żądanie matki miała zabezpieczyć policja.
Dyrekcja przedszkola opisuje sytuację zupełnie inaczej.
- Rodzice zgłosili do pani wicedyrektor przedszkola, że dziecko zgłasza akty agresji wobec siebie - mówi Piotr Gulewicz, dyrektor szkoły podstawowej i liceum Gaudium et Studium, przy których działa przedszkole. - Była mowa o szczypaniu, krzykach, wykręcaniu rąk, co miało sprawić, że dziecko płacze, boi się, nie chce chodzić do przedszkola. Trudno było ustalić, która to z pań, w związku z tym dyrektorka zaprosiła mamę do obejrzenia monitoringu. Przejrzały większość dnia. Nic nie wzbudzało niepokoju do godziny 12.47. Wtedy na jednym z nagrań widać, że dziewczynka chodzi za innym dzieckiem, które od niej ucieka. Opiekunka - pomoc nauczyciela gestykuluje, prawdopodobnie zwraca jej uwagę. Dziecko nie wykonuje polecenia. Wtedy podchodzi do dziewczynki podnosi ją za ramiona i sadza w innym miejscu. Wszystko trwało pięć sekund. Koniec całej sytuacji. Robi to energicznie, widać, że jest zirytowana. Pani opiekunka została upomniana i wysłana na urlop Przeglądamy monitoringi z wcześniejszych dni i nie znaleźliśmy niczego co wzbudziłoby nasz niepokój. Jedyne co możemy zrobić. to mówić prawdę i być transparentni. Zbyt długo jesteśmy pedagogami, prowadzimy placówki oświatowe już 23 lata, by nie wiedzieć, że sytuacje trudne z dziećmi zdarzają się codziennie i musimy na nie właściwie reagować - podkreśla.
Czytaj także
Dyrekcja zaproponowała rodzicom pozostałych dzieci, zaniepokojonych sytuacją, obejrzenie nagrania z monitoringu, od którego wszystko się zaczęło.
Jedną z mam, która skorzystała z tej możliwości jest Marta Kompiel, mama dziecka, z tej samej grupy, w której doszło do opisywanych wydarzeń. Jak twierdzi, nie wahała się ani chwili, by obejrzeć nagranie, ale też sama propozycja nie zdziwiła jej zupełnie.
- Moja młodsza córka chodzi do tego przedszkola już trzeci rok, starsza jest już w szkole - mówi. - Przeglądanie monitoringu to tutaj normalna procedura, gdy coś trzeba wyjaśnić, czy to odnośnie relacji dziecko - nauczyciel, czy to odnośnie konfliktów między dziećmi. Ta sprawa była zbyt ważna, by ją zignorować. Spora część z nas zdecydowała się na oglądanie tego nagrania, bo tu przecież chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci.
Rodzice bronią przedszkola
Jak podkreśla, nagranie zostało pokazane na dużym ekranie, po kolei niewielkim grupom rodziców.
- Szczerze mówiąc, oglądając je, nie mogłam się nadziwić o co cała sprawa - mówi. - Przez cały czas zwracałam baczną uwagę na zachowanie tej dziewczynki. Nie była smutna, nie trzymała się z boku, także po tym, gdy została podniesiona i przesadzona w inne miejsce ani nie płakała, ani nie wyglądała na zdenerwowaną. Przez chwilę siedziała jak inne dzieci po turecku, później wyciągnęła nogi i przyjęła pozycję półleżącą. W łazience, gdzie zdaniem mamy miało dojść do kolejnej przykrej sytuacji, też nie była sam na sam z panią i wyszła z niej wesoła. Kiedy ktoś z innych rodziców pyta mnie, co się zdarzyło - namawiam do obejrzenia nagrania. Chcę podkreślić jedno - większość z nas bardzo wiele wymaga od przedszkola i szkoły. Zawsze byliśmy bardzo uważnie słuchani i wszelkie sprawy były zawsze wyjaśniane. Nie mam powodów myśleć, że tym razem jest inaczej. Proszę mi wierzyć, gdyby cokolwiek było nie tak - pierwsza żądałabym stanowczych reakcji. Teraz na szkołę bez powodu wylała się fala hejtu. To bardzo krzywdzące - podkreśla.
Czytaj także
Co dalej? Wiele zależy od tego jakie dalsze kroki podejmie mama rzekomo skrzywdzonej dziewczynki. Co planuje? Odmówiła rozmowy z "Głosem Wielkopolskim" i odesłała nas do dyrekcji przedszkola.
Sprawdź też:
Chcesz wiedzieć więcej?
