Spis treści
Drzwi mieszkania otworzył 54-letni mężczyzna. W środku znaleziono zwłoki 40-letniej Polski i dwójki dzieci w wieku 13 i 1 roku.
Okrutny mord w bardzo spokojnej dzielnicy
Mieszkańcy tej okolicy są w szoku: „Nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby strzelać do dzieci, które o nic nie prosiły”, mówiła jedna z sąsiadek ofiar, podała gazeta "Het Laatste Nieuws".
Do tragedii doszło w domu niedaleko budynków uniwersytetu ULB. Wszystko wskazuje na to, że kobieta i najmłodsze dziecko zginęli w wyniku ran postrzałowych. Przyczyna śmierci trzeciej ofiary jest nadal badana.
54-letni mężczyzna jest partnerem 40-letniej Polski i został aresztowany. Prokuratura nie informuje, czy jest on ojcem zamordowanych dzieci.
Okoliczności zdarzenia wyjaśniają śledczy
Yasmina Vanoverschelde, rzeczniczka brukselskiej prokuratury. „Okoliczności zdarzenia nie są na razie jasne”.
Sąsiedzi są zszokowani: „Jestem w przerażona” – mówiła jedna z kobiet mieszkająca w pobliżu. „To cicha dzielnica”.
„Usłyszałem policję i karetkę” – mówił Ullrich, mieszkaniec okolicy. „Widziałem tę kobietę wcześniej, bo wynajmowała miejsce parkingowe obok mojego. Z tego co wiem, byli małżeństwem z dwójką dzieci. Czasem ich widywałem. Kupili ten dom trzy lub cztery lata temu.
Ariane, sąsiadka mieszkająca od 26 lat, jest przerażona zbrodnią: „Policjant powiedział mi, że mężczyzna zamordował swoją polską żonę. Później okazało się, że zastrzelił także dwójkę dzieci.
