- FIFA ma krew na rękach. Infantino (prezydent FIFA - red.) powinien postawić się Putinowi, a nie go udobruchać. Kompletnie tchórzliwa decyzja FIFA, która pozwala grać Rosji w kwalifikacjach mistrzostw świata pod inną nazwą. W momencie, gdy odważni Ukraińcy giną - stwierdził Henry Winter z brytyjskiego dziennika „The Times”.
W podobnym tonie wypowiadają się inni. Mają powód, bo pomysł światowej federacji na wybrnięcie z „rosyjskiego kryzysu” jest skandaliczny.
Przypomnijmy - w niedzielę wieczorem FIFA opublikowała (kolejny już) komunikat, w którym oprócz standardowych wyrazów solidarności wobec napadniętej Ukrainy i potępienia wobec Rosji pojawiła się informacja, że reprezentacja kraju Władimira Putina będzie rozgrywała swoje mecze na neutralnym terenie, pod inną nazwą, bez hymnu, swojej flagi i kibiców.
- To, co sugeruje FIFA, to oszustwo. Taka decyzja obraża przede wszystkim Ukrainę, ale też Polskę, Szwecję i Czechy, potencjalnych rywali Rosji w eliminacjach do mistrzostw świata - nie krył swojego oburzenia Oliver Holt z „Daily Mail”.
- Infantino już uległ Putinowi. Chciwość futbolu naprawdę wywołuje mdłości - wtórował mu Cianan Brennan z „Irish Examinera”
Pomysły światowej federacji jeszcze w niedzielę skomentował Cezary Kulesza informując, że stanowisko PZPN się nie zmieniło i reprezentacja Polski pod żadnym pozorem nie zagra z Rosją w marcowym meczu barażowym o mundial w Katarze.
„W związku ze skandaliczną decyzją FIFA, PZPN wysłał dziś pismo do wszystkich (piłkarskich) federacji w Europie. Przedstawiliśmy w nim nasze stanowisko i zachęciliśmy, aby stanęli u naszego boku. Bo tylko zjednoczeni będziemy silni. Żadnej pobłażliwości dla rosyjskiej agresji na Ukrainę!” - dodał w poniedziałek rano na Twitterze.
Na reakcję innych federacji nie musiał długo czekać, bo swoje zdanie podtrzymały również Szwecja i Czechy, które są w tym samym koszyku barażowym co Polska. Jeszcze w niedzielę o wyrzucenie Rosji z mistrzostw świata zaapelował też, w rozmowie z dziennikiem „Le Parisien”, prezes Francuskiej Federacji Piłkarskiej Noel Le Graet
- Świat sportu, a zwłaszcza piłki nożnej, nie może pozostać neutralny. Z pewnością nie sprzeciwiłbym się wydaleniu Rosji. W tych dramatycznych okolicznościach, jak można sobie wyobrazić grę w piłkę nożną przeciwko temu krajowi? - pytał, zdecydowanie retorycznie.
Do grupy przeciwników rywalizacji z Rosją dołączają od niedzielnego wieczora także kolejne kraje - Anglia, Walia oraz Albania. W przypadku tej ostatnie, minister spraw zagranicznych zadeklarował, że Albania nie będzie rywalizować z Rosją i Rosjanami w jakiejkolwiek dyscyplinie (w czerwcu miała dwukrotnie zmierzyć się z nią w Lidze Narodów). Z reprezentacją Rosji - niezależnie od jej nazwy - nie chcą grać też Norwegowie.
W poniedziałek do bojkotu dołączyły ponadto Dania, Szkocja, Irlandia i Szwajcaria. „Stoimy ramię w ramię ze związkami, które ogłosiły, że nie chcą grać przeciwko Rosji” - poinformował szef duńskiej federacji Jakob Jensen. „Szwajcarski Związek Piłki Nożnej potępia atak Rosji na Ukrainę i do odwołania nie będzie grał przeciwko rosyjskim drużynom narodowym” - to z kolei komunikat, neutralnych zazwyczaj, Helwetów. Z kolei Szkoci zapewnili, że jeśli obecna sytuacja nie ulegnie zmianie, nie zagrają w sierpniu przeciwko Rosji w Pucharze Regionów UEFA.
Środowisko piłkarskie bulwersuje fakt, że FIFA chce zastosować identyczne sankcje, jakie od lat stosuje Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Podczas zakończonych 20 lutego zimowych igrzysk w Pekinie (a także podczas ubiegłorocznych letnich igrzysk w Tokio) reprezentacja Rosji występowała jako ROC, co jest skrótem od angielskiej nazwy Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (w 2018 roku w Pjongczangu nazywała się „Olimpijczycy z Rosji”). To również efekt sankcji, ale za aferę dopingową, a nie napaść na inne państwo.
Jak poinformowała w poniedziałek „TVP Sport”, we wtorek polska delegacja na czele z Kuleszą i ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem wybiera się na spotkanie z Giannim Infantino. Celem wizyty w Zurychu jest wywarcie wpływu na przewodniczącego FIFA.
