Andrzej Stankiewicz wyrzucił ze studia Radia ZET posła Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego. Dziennikarz, broniąc Donalda Tuska stwierdził, że ten „sądził się z Gazpromem”. – To kłamstwo – stwierdził poseł Kowalski. Pozew przeciwko Gazpromowi dotyczący ponad 1 mld zł został złożony w 2016 roku, czyli już za rządów PiS.
Już po wyrzuceniu ze studia posła Janusza Kowalskiego, oficjalny profil na Twitterze „7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET” opublikował notatki, z jakimi polityk przyszedł do studia. „Poseł Kowalski zapomniał ze studia notatek. Z takimi tezami przychodzi do programu, żeby rozmawiać o ataku Putina na Ukrainę, ponad milionie uchodźców i zagrożeniach dla Polski” – napisano.
Do sprawy upublicznienia notatek odniosła się w rozmowie z polskatimes.pl dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
– W mojej ocenie jest to działanie niemoralne i nieetyczne – powiedziała.
Dr Hajdasz wyjaśniła, że „publikowanie takich notatek jest usprawiedliwione tylko w jednym przypadku – wtedy, jeśli miały być one totalnie rozbieżne z tym, co ktoś głosi – jakieś poglądy zupełnie inne, niż ma w swoich notesach zapisane”. – Tylko wówczas można byłoby szukać jakiejkolwiek usprawiedliwienia – dodała. Zauważyła jednak, że „w wypadku, o którym mówi, nic takiego nie ma”.
– Po prostu sytuacja jest zupełnie zwyczajna – ktoś, kto występuje w długim programie na żywo, po swojemu przygotował się do niego – powiedziała.
Dr Hajdasz oceniła, że „upublicznianie takich notatek ma sprawić, że mamy patrzeć na kogoś z niepokojem, podejrzewając, że gość programu miał coś do ukrycia, a program to upublicznił”.
– Powtarzam – to działanie nieetyczne, niemoralne, nieusprawiedliwione absolutnie niczym – powiedziała.
Zauważyła, że „z treści tych notatek nie wynika, żeby w ogóle była potrzeba ich upubliczniania”. – Ma to tylko deprecjonować gościa, deprecjonować jego poglądy. Takie działanie ma nic wspólnego z etyką dziennikarską – mówiła.
Zdaniem dr Hajdasz „autora programu poniosły emocje”. – Wygląda na to, że gość głosił tezy, z którymi on nawet nie chce polemizować. Pytanie więc po co go zaprasza do studia? Każdy, kto prowadzi programy na żywo, musi swoim gościom dać się wypowiedzieć w taki sposób, jak oni chcą. To jest święte prawo programu na żywo i prowadzenia programów publicystycznych. Jeśli tego nie gwarantuje się gościom, to nie jest to w porządku – zakończyła.
