Rafał Trzaskowski zapowiedział powstanie ruchu obywatelskiego tuż po przegranych wyborach prezydenckich w których poparło go 10 mln wyborców. - Musimy zadbać o to, by ta energia nie została zmarnowana - tłumaczył.
W ostatnich dniach Trzaskowski przebywał na urlopie, spędzał wakacje za granicą.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, we wtorek spotkał się ze współpracownikami z kampanii wyborczej, rozmawiał także z szefem PO Borysem Budką. Rozmowy miały dotyczyć właśnie nowego ruchu obywatelskiego, który oficjalnie ma wystartować już 5 września. Według wcześniejszych zapowiedzi, miał on być niezależny, "odpartyjniony" i powstać oddolnie.
Dlatego rozmówca WP z PO zwraca uwagę na pewien absurd: - Partyjni liderzy ustalają w siedzibie PO, jak ma wyglądać oddolny ruch obywatelski. Przecież to nie wygląda poważnie.
Sam Trzaskowski tłumaczy, że jego ruch ma nie być konkurencją dla partii.
Pomysł prezydenta Warszawy krytycznie ocenia były premier Donald Tusk. "Z tymi ruchami to nie jest taka prosta sprawa. Po pierwsze, tworząc ruch, zakładamy, że będziemy się ruszać. Do wyborów są trzy lata i można się zmęczyć" - stwierdził w rozmowie z tygodnikiem "Polityka".
Jego zdaniem "problem jest niebagatelny". "Jest złudzeniem, że utrzymamy emocjonalną mobilizację milionów ludzi przez tak długi czas. Wyborcy chcą prostych i czytelnych komunikatów. Na kogo mamy się oglądać? Na ruch czy Platformę, na Trzaskowskiego, Budkę czy może Hołownię" - uważa Tusk.
"Ruch obywatelski, nowa solidarność. Cztery słowa, cztery kłamstwa" - skomentował na Twitterze Jan Śpiewak, działacz społeczny.
