Wraca sprawa rakiety pod Bydgoszczą
Podczas posiedzenia Sejmu wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk powrócił do sprawy pamiętnej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą.
Jak przekazał, "16 grudnia 2022 roku nad ranem otrzymał informację z Centrum Operacyjnego MON o zagrożeniu rakietowym dla Polski".
"Rakieta została zauważona 60 km od polskiej granicy, na wysokości miejscowości Chełm. Podwyższono gotowość obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej. Poderwano amerykańskie samoloty bojowe. Ponadto dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych telefonicznie poinformował ministra obrony narodowej o zbliżającej się do Polski rakiecie. Uruchomiono również parę polskich myśliwców" - wyznał Tomczyk.
Mariusz Błaszczak manipulował?
Tomczyk zarzucał Błaszczakowi, że informacje o rakiecie przekazał dopiero na konferencji prasowej 11 maja 2023 roku, podczas której miał sugerować, że o rakiecie dowiedział się dopiero w kwietniu, kiedy pocisk został odnaleziony.
Tymczasem informacje o incydencie miały pojawić się już w meldunku z 17 grudnia.
"Tego pan minister Błaszczak nie powiedział opinii publicznej podczas konferencji prasowej. Kierownictwo MON nie zapoznało się z meldunkiem z 17 grudnia. Brak tej informacji na konferencji prasowej był manipulacją, bo sugerował, że w materiałach wojskowych na temat tego incydentu nie ma śladu" - sugerował wiceszef MON.
Dodał, że "za sposób organizacji systemu informacji wewnątrz MON odpowiada nie kto inny jak minister obrony narodowej".
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Zdaniem Tomczyka, Mariusz Błaszczak 2 stycznia 2023 roku zapoznał się z meldunkiem, w którym wspomniano o rakiecie oraz o zaniku sygnału w okolicach Bydgoszczy i wysłaniu na miejsce służb w celu zbadaniu sprawy. Potwierdza to podpis poprzedniego szefa MON na meldunku.
"System informowania najważniejszych osób w państwie, w tym ministra obrony narodowej, funkcjonował źle. Z tragedii w Przewodowie nie wyciągnięto odpowiednich wniosków" - oznajmił.
Podsumowując, stwierdził, że "jedno jest pewne".
"Minister obrony narodowej dopuścił się manipulacji, informując opinię publiczną w sposób niejednoznaczny o wiedzy posiadanej przez siebie w sprawie upadku rakiety. Był od początku informowany o niezidentyfikowanym obiekcie powietrznym, który najpierw zagrażał nam ze strony Wschodu, a później został poinformowany o obiekcie, który przemierzał Polskę, przemierzył kilkaset kilometrów, minął Warszawę, minął najważniejsze polskie miasta i przyziemił w okolicy Bydgoszczy, w miejscowości Zamość" - powiedział.