To przemoc domowa. Wątek damskiego boksera pojawia się niemal od początku „Nieodnalezionej”. Przy całym sztafażu tajemnicy internetowych kruczków, kodów ukrytych w piosenkach zespołów rockowych, temat przemocy powraca jak bumerang. I to w nim właśnie zawarta jest największa groza powieści traktującej, podobnie jak „Martwe listy”, o poszukiwaniu osoby zaginionej, która po latach zaczyna kontaktować się z bliską jej osobą.
Autor fenomenalnie opisuje stany emocjonalne kobiety - ofiary domowej przemocy. Eskalacja ataków, świadomość nieuniknionego lania bez powodu, a wszystko opisane w pierwszej osobie. Z perspektywy mężczyzny postać kobiety, która latami tkwi w toksycznym i zwyczajnie groźnym dla jjej życia związku, została opisana idealnie, bez jakichkolwiek sentymentalizmów.
Remigiusz Mróz tradycyjnie pozwala sobie na erudycyjne, acz wikipediowe, wtręty dotyczące chorób psychicznych, profilaktyki uzależnień czy groźby syntetycznych narkotyków. Wszystkie te zabiegi tradycyjnie już uwiarygodniają prozę tego utalentowanego prawnika. Tym razem Mróz postawił na perfekcyjną konstrukcję, a sposób w jaki buduje napięcie, nie pozwala oderwać się od powieści na zbyt długi czas.
Finałowe zwroty akcji przypominają scenariusze najlepszych hollywoodzkich filmów, tylko samo zakończenie może być nieco rozczarowujące. Ale nikt nie obiecywał, że w thrillerach będzie happy end lub choćby koniec bliski oczekiwaniom czytelnika.
Zaskoczenie to jeszcze jedno imię Mroza – autora, który pracowitością bije na głowę innych polskich twórców kryminału. I ciągle ma pomysły na nowe serie i jednocześnie trzyma rękę na pulsie aktualnych wydarzeń, by nawet najbardziej fantastyczne historie, wydawałyby się być opowieściami sąsiadów. Wielki komercyjny talent o dużej wrażliwości społecznej. "Nieodnaleziona" to jedna z najlepszych powieści Mroza.