Przypomnijmy, po przegranym meczu z Włochami (0:1) Lewandowski stwierdził, że nowe ustawienie taktyczne przeszkodziło jemu i kolegom w konstruowaniu akcji bramkowych: - Gdy mówimy o meczu z Włochami, czy nawet z Portugalią, to widać, w jakim ustawieniu grało nam się lepiej. W pierwszej połowie nie mieliśmy prawie w ogóle sytuacji, może była jedna wrzutka, ale strzałów nie było. W drugiej połowie było już trochę więcej okazji, po których mogliśmy strzelić bramkę - powiedział kapitan biało-czerwonych.
Na konferencji Brzęczek odpowiedział Lewandowskiemu nie gryząc się w język, co opinia publiczna odebrała jako zaczątek konfliktu. Od selekcjonera usłyszeliśmy wówczas, że: - Piłkarze przede wszystkim powinni skoncentrować się na tym, żeby wykonywać zadania narzucone przez trenera. Pamiętam, że Robert po treningu mówił, że wszystko wyglądało bardzo dobrze - zauważył selekcjoner,
Podczas środowej rozmowy z "Przeglądem Sportowym" Brzęczek wykpił interpretację tamtych słów: - Jak usłyszałem, że powstał między nami jakiś konflikt po meczu z Włochami, tylko uśmiechnąłem się pod nosem - podkreślił i dodał: - Media szybko kreują czołówki. Słowa, które powiedziałem na konferencji prasowej praktycznie cały czas padają na odprawach.
Brzęczek uważa, że jego wypowiedź nie była ostra, a dyskusja o niej jest "sprawą drugorzędną". - Nie mam żadnego problemu z Robertem. Nie mamy czasu na czekanie aż zmierzymy się z dogodniejszym rywalem. Działamy na żywym organizmie, przeciwko bardzo silnemu przeciwnikowi i pewnie, że takie eksperymenty mogą nas kosztować (...) Dajcie nam popracować.