Jeszcze kilka miesięcy temu Robert Biedroń zapewniał, że zostaje w Słupsku i będzie ubiegał się o prezydencką reelekcję. Jak się jednak okazuje, nie mówił prawdy. We wtorek przyznał, że od miesięcy buduje partyjne struktury. - Założyłem ruch polityczny - zdradził.
- Spotykałem się z mieszkańcami naszego kraju. Dziś nadszedł czas, żeby powiedzieć, że najbliższe sześć miesięcy przeznaczę na to, żeby znów wyruszyć w Polskę i rozmawiać na temat tego, jakiej Polski chcemy, o jakiej Polsce marzymy. To ważny moment, w którym możemy zmienić politykę, w której jest zbyt dużo emocji, a zbyt mało konkretów - mówił w trakcie konferencji na stołecznym placu Konstytucji.
- Jestem tutaj, żeby podziękować tym wszystkim, którzy w różnych miejscowościach, w których się spotykaliśmy, mieli ogromną nadzieję na to, że polityka może być inna, przyjazna ludzi, bliżej mieszkańców naszych miast i miasteczek, że jest nadzieja w naszych sercach, że to na co się umówiliśmy po 1989 roku, to, na co się umówiliśmy w konstytucji RP, może być realizowane - podsumował.
Biedroń zaprezentuje program i nazwę ugrupowania dopiero w przyszłym roku w lutym. W połowie sierpnia „Gazeta Wyborcza” informowała, że projekt ma nosić nazwę „Kocham Polskę”. Biedroń zdementował wówczas te doniesienia.
Prezydent Słupska był pytany o polityczną przyszłość Barbary Nowackiej. W ostatnim czasie pojawiły się pogłoski mówiące o tym, że Nowacka ma przed wyborami samorządowymi nawiązać współpracę z Platformą Obywatelską. - Nie wierzę, że Barbara Nowacka włączyła się w jakiekolwiek rozmowy z Platformą Obywatelską. Barbara Nowacka to polityczka o progresywnych ideałach, ale też wydaje mi się, że nie o personalia tu chodzi, tylko o jedno wielkie marzenie o Polsce - stwierdził Biedroń.
„Usamodzielnienie” Biedronia i jego niechęć do współpracy z Koalicją Obywatelską krytykują politycy PO i Nowoczesnej.
Kampania samorządowa 2018. PiS: Opozycja boi się spotkań w terenie