Dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 11 przy ul. Ściegiennego w Poznaniu popołudniami uczy Romów historii Polski. Jego szkoła to, obok SP na osiedlu Tysiąclecia, druga taka placówka w Poznaniu. Obie współpracują z poznańską fundacją „Bahtałe Roma” (co po polsku oznacza „Szczęśliwego Roma”), która stara się wspierać edukację wśród tej mniejszości narodowej.
– Chodzi o to, żeby przyzwyczaić Romów do szkoły, pokazać, że wiele mogą się tutaj nauczyć - wyjaśnia Anna Markowska z Fundacji. – Bardzo możliwe, że kiedy dorośli sami ją skończą, chętniej zaczną posyłać do niej swoje dzieci - dodaje.
W klasie uczy się 12 osób, w tym aż 8 kobiet. Są bardzo aktywni, dobrze mówią po polsku i odpowiadają na każde pytanie prowadzącego.
Zobacz też: Poznań: Klasa romska pod znakiem zapytania! [ZDJĘCIA]
– Chodzę na lekcje z całą rodziną - mówi Janusz Łakatosz, najstarszy mężczyzna w klasie. – My chodzimy do szkoły, więc nasze dzieci też do niej chodzą – tłumaczy.
Podobnie jest w przypadku Beaty Łakatosz (nie jest spokrewniona z Januszem, to dość popularne nazwisko wśród Romów). Ma czworo dzieci, z których każde chodziło do szkoły. Jedno nadal się uczy. – Chcemy walczyć ze stereotypem nieuczciwego i chciwego Roma, jaki panuje w Polsce – mówi. – Już dawno się ucywilizowaliśmy, mówimy po polsku, mamy polskie obywatelstwo. Przykro nam, że Polacy wciąż mają w stosunku do nas tyle uprzedzeń - dodaje.
Zobacz też: Poznań: Romskie dzieci koczują bez wody i toalety. Wszyscy bezradni!
– W romskiej kulturze jest wiele zasad, o których polscy nauczyciele muszą pamiętać – podkreśla Markowska. Przykładowo, dla dorosłego Roma zniewagą jest, jeśli na lekcji okaże się, że jego młodszy bratanek lub kuzyn rozwiąże zadanie lepiej od niego. Markowska wspomina zabawną sytuację podczas zajęć ze szkolnym psychologiem, który kazał Romom chwycić się za ręce. – Romska kobieta nie może trzymać za rękę obcego mężczyzny – wyjaśnia . Prowadzący zajęcia był tym kompletnie zaskoczony.
„Bahtałe Roma” z poznańskimi szkołami współpracuje od 2007 roku. Kupuje Romom sprzęt komputerowy i muzyczny. Każdy z nich ma szansę na stypendium, uzależnione od jego obecności na zajęciach. - Uczniowie romscy nigdy nie sprawili nam żadnego kłopotu – podkreśla Piotr Bitner, wicedyrektor Jedenastki.
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL