Setki strażaków i kilka samolotów walczy z pożarami w regionie Riazania, ponad 200 km na południowy wschód od Moskwy.
Taką informacje przekazał rosyjski resort ds. sytuacji kryzysowych dodając, że do Moskwy docierają chmury dymu.
Federalna Agencja Leśnictwa oskarżyła władze regionu o bagatelizowanie skali zagrożenia i zbyt późną reakcję. Dodano, że działania nie są dynamiczne, gdyż brakuje strażaków, wielu z nich skierowano na wojnę na Ukrainę.
Władze regionu Riazań i jego terenów przyrodniczych pozwoliły, aby sytuacja z ogniem wymknęła się spod kontroli i ukryła prawdziwą skalę zagrożenia – podała agencja RIA Novosti.
Gubernator regionu Pavel Malkov ocenia, że pożary strawiły już tysiąc hektarów lasów. Zdaniem międzynarodowej grupy ekologicznej Greenpeace można mówić o czterech tysiącach hektarów.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pożary zostały spowodowane celowym działaniem człowieka. A upał i susza podsycają zagrożenie – twierdzi Greenpeace.
Organizacja ostrzegała, że Rosja co roku cierpi z powodu pożarów, ale rzadko przyciągają one taką samą uwagę jak te, które dotykają stolicę.
lena
