Decyzja WADA, podjęta jednomyślnie na spotkaniu w Lozannie, to efekt skandalu związanego z dopingiem, który wykazał, że wielu czołowych rosyjskich sportowców stosowało niedozwolone środki, by poprawić swoje wyniki sportowe. Mówi się, że powstał nawet specjalny "przemysł dopingowy" w Federacji Rosyjskiej. Rosyjska Agencja Antydopingowa (Rusada) miała manipulować próbkami, pobranymi od zawodników do przebadania.
Światowa Agencja Antydopingowa wykluczyła wszystkich sportowców z Rosji ze startu w międzynarodowych zawodach do 2023 roku. Oznacza to m.in., że reprezentanci Rosji nie wystartują pod flagą Federacji Rosyjskiej na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku i zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2022 roku, a reprezentanci tego kraju w piłkę nożną nie zagrają na mistrzostwach świata w Katarze w 2022 roku.
- Członkowie Komitetu do spraw Zgodności oraz śledczy WADA doszli do wniosku, że doszło do manipulacji, a w niektórych przypadkach do kasowania plików - powiedział James Fitzgerald, rzecznik prasowy WADA.
Rosjanie mają teraz 21 dni na złożenie odwołania od decyzji WADA.
Polska przejmie MŚ w siatkówce?
Dla sportowców z Rosji, którzy będą chcieli wystartować na igrzyskach i udowodnią, że nie stosowali dopingu, furtką pozostaje start pod neutralną flagą.
Oprócz zawieszenia sportowców, decyzja WADA oznacza, że Rosja przez najbliższe cztery lata nie będzie mogła ubiegać się o organizację międzynarodowych imprez sportowych. W kuluarach mówi się, że nie jest wykluczone, iż Rosja straci prawo do organizacji mistrzostw świata w siatkówce w 2022 roku. W takim wypadku jednym z zastępczych organizatorów mogłaby być Polska.
W niektórych mediach podano informację, jakoby za decyzją WADA stał Witold Bańka, nowy szef tej organizacji. Trzeba więc przypomnieć, że były minister sportu w rządzie Mateusza Morawieckiego obejmie stanowisko szefa Światowej Agencji Antydopingowej dopiero 1 stycznia 2020 roku.
