Druga linia frontu na Ukrainie
Putin wywołał gniew Rosjan, wysyłając tysiące ludzi na wojnę przeciw Ukrainie, a teraz okazało się, że niektórzy z nich trafili na front nie po to, by walczyć z „wrogiem”, ale po to, by „zgasić” każdego, kto odważy się wycofać.
Wywiad Ukrainy opublikował nagranie rozmowy telefonicznej między żołnierzem a jego żoną. Mężczyzna mówi, że wraz z kolegami z jednostki znajdują się w bezpiecznej odległości od pola walki.
"Przenieśli nas z powrotem na drugą linię, gdzieś przed nami strzelanina, ale na razie jesteśmy z powrotem w okopach" - mówi mężczyzna, po czym chwali się, że miał szczęście i że znalazł zakrwawioną kurtkę zabitego oficera rosyjskiego i jest mu w niej ciepło.

"Przywieźli tu więźniów... Ale poprowadzili ich gdzieś do przodu. A my siedzimy tu jako oddział blokujący odwrót. Jeśli ktoś ucieknie, zgasimy go" - dodaje. "Co za koszmar" – mówi jego żona.
Rosjanie strzelają do swoich
Mąż relacjonuje: "Siedzimy w drugiej linii, pilnując pierwszej. Za nami kolejna linia. Więc nie można uciec. Strzelają do swoich. Jeśli ktoś zacznie uciekać z pola walki, musimy go zlikwidować".
Najpierw żołnierz i jego żona zastanawiali się nad tym, czy złożyć skargę na to, co się dzieje, jakiejś komisji. Mężczyzna jednak przekonywał żonę, że to nie ma sensu, że protesty będą daremne. Dodał, że ci, którzy posłali go na Ukrainę, sprytnie określili jego i innych z tej jednostki jako „w trakcie szkolenia”, a nie na polu bitwy.
mm
