Według Inform Napalm, społeczności wywiadowczej utworzonej po aneksji Krymu i rozpoczęciu konfliktu w Donbasie, 18 Gwardyjska Dywizja Zmechanizowana z Obwodu Kaliningradzkiego jest przerzucana do Rosji, w okolice zachodnich granic tego kraju. Jednostka ta ma zostać skierowana do uderzenia na Kramatorsk, w ukraińskim Donbasie. To właśnie w tej części Ukrainy Rosjanie chcą wzmocnić swoje uderzenie.
18. Dywizja to nowa jednostka, której formowanie Rosjanie zakończyli w Obwodzie Kaliningradzkim jesienią 2021 r. Jej utworzenie było, według zapowiedzi rosyjskich sił zbrojnych, odpowiedzią na wzmocnienie obecności jednostek Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii, w ramach wzmacniania wschodniej flanki NATO.
Dywizja składa się z trzech pułków zmechanizowanych i jednego pancernego. Do jednostki skierowano podobno czołgi T72 w najnowszej wersji. Dywizja dysponuje własną artylerią. Rosjanie określali ją w oficjalnych przekazach jako „potężną” i „zdolną do samodzielnych działań”.
Co ważne, związek ten został utworzony na bazie części sił stacjonujących w Kaliningradzie – m.in. 79. brygady zmechanizowanej i 11. pułku pancernego. Wydaje się zatem, że 18. Gwardyjska Dywizja Zmechanizowana to trzon sił lądowych kaliningradzkiej, rosyjskiej eksklawy, najpotężniejsza siła uderzeniowa Rosjan w Obwodzie. Co warto jednak podkreślić, przesunięcie tej jednostki nie oznacza, że część Rosji nad Bałtykiem utraci swoje możliwości obronne i ofensywne. W Obwodzie Kaliningradzkim zostają jednostki rakietowe (wyposażone w rakiety Iskander, Kalibr i przeciwokrętowe systemy Bastion), okręty Floty Bałtyckiej, lotnictwo. Dodajmy, że wśród rosyjskich wojskowych krąży alternatywna nazwa Obwodu Kaliningradzkiego, który nazywają Krym 2. Co trzeci z obywateli tej rosyjskiej enklawy, liczącej około miliona mieszkańców, jest wojskowym, funkcjonariuszem sił bezpieczeństwa, pracownikiem cywilnym lub krewnym któregoś z reprezentantów rosyjskich struktur siłowych. Jeśli nie liczyć Korei Północnej, Obwód, graniczący z Polską i Litwą (od Gdańska dzieli go ok. 4 godzin jazdy), to jeden z najbardziej zmilitaryzowanych regionów świata.
Co ciekawe, w drugiej połowie marca Paul Eaton, emerytowany generał sił lądowych USA stwierdził w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej, że "NATO musi przejść do bardziej aktywnych działań i odwrócić uwagę Rosji od Ukrainy, np. rozmieszczając znaczne oddziały wojsk wokół Kaliningradu".
- Powinniśmy zrobić coś, by wybić Putina z rytmu, żeby go czymś zaskoczyć i zaniepokoić, przejąć inicjatywę. Takim czymś mogłoby być rozmieszczenie wojsk - np. dywizji pancernej - wokół obwodu kaliningradzkiego. Chodzi o to, żeby sprawić, żeby miał się czego obawiać. Sama obecność tam wojsk uczyniłoby życie Rosjan dość nieprzyjemnym - powiedział Eaton korespondentowi PAP w Waszyngtonie Oskarowi Górzyńskiemu.
Gen. Eaton, który był uczestnikiem misji w Iraku i doradcą Hillary Clinton ds. obronności, sugerował tym samym, że obecność sił pancernych NATO wokół Obwodu mogłaby sprawić, że rosyjskie czołgi z Kaliningradu musiałyby pozostać na miejscu, nie mogłyby być użyte do walki przeciw Ukraińcom w Donbasie. Decyzje jednak takie w ramach Sojuszu nie zapadły.
Co ciekawe, Inform Napalm bazuje na danych wywiadowczych tzw. Humint, czyli rozpoznaniu osobowym, w znacznej mierze na podstawie analizy treści zamieszczanych w mediach społecznościowych, m.in. przez rosyjskich żołnierzy. Dzięki temu udało się wyśledzić wiele informacji o potencjalnych ruchach rosyjskich wojsk szykujących się do wojny na Ukrainie. Inform Napalm, dzięki Humint, przekazywał również wiadomości o niskim morale rosyjskich żołnierzy.
W ubiegłym tygodniu potwierdził te informacje m.in. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
- 58 żołnierzy z Obwodu Kaliningradzkiego odmówiło wykonania rozkazów, obawiając się wysłania ich na wojnę przeciwko Ukrainie" - pisał na Twitterze Żaryn.
