Chodzi o badanie przeprowadzone przez firmę Maison&Partners, pt. “Kryzys czy propaganda? Postawy Polaków wobec wojny na Ukrainie”. We wrześniu ubiegłego roku i styczniu 2023 r., poproszono ankietowanych Polaków o określenie swojego stosunku do ośmiu tez spójnych z propagandą Rosji i mających osłabiać poparcie dla broniącej się przed agresją Ukrainy.
Wyróżnione tezy to: “Wojna to spiek liberalnych elit Zachodu, tych samych, które zaplanowały pandemię”, “Gdyby nie ekspansja NATO na wschód, Putin nie zaatakowałby Ukrainy”, “Uchodźcy z Ukrainy to tak naprawdę imigranci ekonomiczni”, “Nie powinniśmy pomagać Ukrainie, dopóki nie pokaja się za Wołyń i nie potępi Bandery”, “Polski nie stać na uchodźców”, “Nie należy drażnić Rosji, gdyż posiada ona broń nuklearną”, “Powinniśmy promować pokój za wszelką cenę - nawet za cenę ustępstw terytorialnych Ukrainy wobec Rosji” i “Powinniśmy zaprzestać dostarczania broni, bo to podpala dalej konflikt, który nie ma z nami żadnego związku".
Wyniki pokazują, że 41 proc. badanych "zdecydowanie się zgadza" bądź "raczej się zgadza" z co najmniej czterema powyższymi tezami. Jeszcze we wrześniu było to 34 proc. badanych, co daje wzrost o 7 punktów procentowych. Przy czym - jak zauważono w raporcie - większą skłonność do wyznawania tez zbieżnych z rosyjską propagandą mają ludzie młodzi (25-34 lata), relatywnie częściej korzystający z social mediów.
Podczas konferencji, na której pokazano wyniki badania, komentarz wygłosił m. in. pułkownik Adam Jawor, oficer rezerwy polskich służb specjalnych. Podkreślił, że propaganda i dezinformacja jest w Rosji elementem nauki wojennej. - Wojna współczesna toczy się nie tylko na polu bitwy, ale i w umysłach ludzkich - powiedział wojskowy. Jak dodał, Rosjanie przegrywają wojnę w ujęciu kinetycznym, ale osiągają postępy w dziedzinie wojny informacyjnej.
- Media społecznościowe są bardzo wdzięcznym teatrem działań wojennych. W 2015 r. Szojgu (minister obrony Rosji - red.) powiedział, że smartfon, mikrofon, kamera jest taką samą bronią jak kałasznikow, a nawet bardziej skuteczną - wskazał. Zaznaczył też, że fałszywe informacje rozchodzą się około siedem razy szybciej, niż informacje prawdziwe. A celem jest polaryzacja Polaków i wywołanie społecznych napięć w stosunku do Ukraińców.
