O śmierci Lwa Sockowa informuje serwis Mk.ru. 90-letni emerytowany rosyjski generał został znaleziony martwy w środę rano w swoim mieszkaniu przy ul. Novatorov w Moskwie. Służby zawiadomił syn jego wnuczki. Szybko okazało się, że na pomoc jest za późno.
Wiadomo, że Sockow zostawił list pożegnalny. Wyjawił w nim pochodzenie broni wojskowej znajdującej się w jego mieszkaniu. Jak poinformował, pistolet to nagroda, którą otrzymał podczas tajnej misji w Mongolii, z okazji 50. rocznicy walk na rzece Chałchin-Goł.
Serwis ujawnia możliwe powody, dla których emerytowany generał rosyjskiego wywiadu targnął się na swoje życie. "Powodem samobójstwa generała dywizji Służby Wywiadu Zagranicznego Lwa Sockowa był najprawdopodobniej ogólny stan zdrowia i zmęczenie psychiczne. Do tego wstępnego wniosku doszli przyjaciele i krewni zmarłego" - czytamy. Jak podkreśla Mk.ru, w ostatnich latach Sockow miał wielokrotnie wskazywać, że żyje zbyt długo, ale nikt nie myślał, że ten fakt tak bardzo go obciąża.
Lew Sockow przez wiele lat służył na wysokich stanowiskach w KGB (Komitet Bezpieczeństwa Państwowego). Po jego rozwiązaniu w 1991 r. przeszedł do nowo utworzonej SWR (pol. Służby Wywiadu Zagranicznego). Po przejściu na emeryturę publikował książki o historii rosyjskiego wywiadu.
Media przypominają dziś jego kłamliwe tezy głoszone pod adresem Polski w jednej z publikacji. Oskarżając nasz kraj o przyczynienie się do wybuchu II wojny światowej przekonywał, że przedwojenne władze w Warszawie współpracowały z III Rzeszą, a wspólnie z Francją i Wielką Brytanią prowadziły antyradziecką politykę. To zaś miało zrujnować budowę systemu bezpieczeństwa w Europie.
mk.ru
