Chodzi o grunty, które w 2003 roku zostały przekazane przez KOWR miastu na rozbudowę cmentarza komunalnego przy ulicy Kiełczowskiej oraz przekazanych w 2005 roku przy ulicy Awicenny pod budowę nowego cmentarza. Teraz przedstawiciele KOWR zażądali zapłaty za te działki, argumentując, że magistrat przez minione lata nie podjął żadnych kroków, by je zagospodarować pod cmentarze komunalne.
"W związku ze stwierdzeniem niezrealizowania przez Gminę Wrocław celu wskazanego w umowach o nieodpłatnym przekazaniu nieruchomości z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa na realizację inwestycji celu publicznego określonych w umowach tj. budową i rozbudową cmentarzy komunalnych, dyrektor KOWR OT we Wrocławiu na podstawie art. 24 ust 5a ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, zobowiązany jest do wystąpienia z żądaniem zwrotu aktualnej wartości pieniężnej nieruchomości stanowiących przedmiot nieodpłatnego przekazania" - czytamy w piśmie przysłanym nam przez Piotra Regeca, zastępcę szefa Oddziału Terenowego KOWR we Wrocławiu.
Skąd kwota 100 mln złotych? Roszczenie oparto na wycenie nieruchomości, czyli dwóch działek przy ulicach Kiełczowskiej i Avicenny dokonanych przez rzeczoznawcę majątkowego w 2020 i w 2021 roku. Działkę przy Kiełczowskiej wycenił on na ponad 33,2 mln zł, a przy Avicenny na ponad 61 mln zł.
Jak podkreślają przedstawiciele KOWR, w obecnej sytuacji prawnej, w grę wchodzi jedynie zapłata przez miasto pieniędzy za przekazane grunty. W sądzie rządową agencję reprezentować będzie Prokuratoria Generalna RP, której przekazano już sprawę do dalszego prowadzenia w ramach zastępstwa procesowego.
Miasto mówi twardo: nie zapłacimy!
Gmina Wrocław kwestionuje roszczenia KOWR, zarówno co do zasady (podstawy prawnej), jak i wysokości żądanej kwoty.
Otrzymując wspomniane tereny, nie było narzuconego terminu realizacji inwestycji. Co więcej, w momencie przekazania działek nie było w Polsce przepisów nakazujących realizację na przejętych nieruchomościach celu opisanego w umowie w ciągu 10 lat. Takie zmiany w ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa pojawiły się dopiero w czerwcu 2019 roku. Co najważniejsze, tereny te są stopniowo zagospodarowywane. Nigdy nie zmieniano planów miejscowych wobec tych działek. Przy przekazaniu nieruchomości pod budowę cmentarza oczywistym jest, że mamy do czynienia z etapowaniem inwestycji" - odpowiada na zarzuty ze strony KOWR Marcin Obłoza z biura prasowego Urzędu Miasta Wrocławia.
Jak wskazuje, jeżeli chodzi o tereny przy Kiełczowskiej, na części przekazanych miastu gruntów zrealizowano już dwa etapy inwestycji - cmentarz został rozbudowany o 11 ha. Dzięki temu, miejsca grzebalne zapewnione są już na kolejne 8 lat. Co do terenów przy ulicy Awicenny, są one przygotowywane pod budowę nowego cmentarza. Opracowano dokumentację projektową i uzyskano niezbędne pozwolenia na budowę.
"Na miejscu wykonano też szereg prac: zabezpieczono kable energetyczne i teletechniczne, nasadzono drzewa, zostało zrobione tymczasowe ogrodzenie terenu oraz dokończona droga. Przeprowadzono także inwentaryzację dendrologiczną, stworzono projekt zieleni. Zakończyliśmy wstępne konsultacje rynkowe dla podmiotów zainteresowanych budową nowego cmentarza komunalnego w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Umożliwiły one zebranie szeregu istotnych informacji, które pozwoliły na modyfikację i zdefiniowanie możliwych sposobów realizacji zadania" - wyjaśnia Marcin Obłoza.
Przedstawiciele magistratu deklarują przystąpienie do dialogu w tej sprawie, jeśli KOWR będzie skłonny takowy podjąć. Od przedstawicieli agencji usłyszeliśmy, ze na dialog jest już za późno i sprawa znajdzie swój finał w sądzie. W razie przegranej miasta, kwota 100 mln złotych wzrośnie wtedy o ustawowe odsetki i koszty procesowe.
- Izby wytrzeźwień będą droższe! Zobacz jak wyglądają te obiekty na Dolnym Śląsku!
- Akcja podniesienia betoniarki na wrocławskim Jagodnie idzie zgodnie z planem
- Powstanie nowa strefa rekreacyjna we Wrocławiu [WIZUALIZACJE]
- Protest lokatorów mieszkań zakładowych. "To nas zabija"
- Mocno wieje we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Ale najgorsze dopiero przed nami!
