Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa tłumaczy, że decyzja o zakazie Marszu Równości w Rzeszowie została podjęta po dyskusjach z policjantami.
- Głównym czynnikiem, który decydował o tym, czy dopuścić do marszu, czy też nie były sprawy bezpieczeństwa mieszkańców, o które musimy dbać. Marsz Równości był jeden a do tego 29 kontrmanifestacji. Wiadomo, że nie przekazywałyby sobie one znaku pokoju i uścisków w geście przyjaźni i wzajemnego zrozumienia. Nie czarujmy się. Marsze te stykałyby się w kilku punktach miasta.
Dodaje, że w weekend w mieście zaplanowany jest Europejski Stadion Kultury. Przyjedzie dodatkowo kilkanaście, czy kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy muszą czuć się bezpiecznie. - Opinia policji jest jednoznaczna. Jest duże zagrożenie, że mogłoby dojść do różnego rodzaju zamieszek, czy utarczek siłowych - mówi Maciej Chłodnicki.
Dopytujemy jeszcze, z której strony prezydent bardziej obawiał się aktów wandalizmu, agresji, czy rozrób?
- Nie rozpatrywaliśmy tego w ten sposób - mówi rzecznik. - Jest akcja i reakcja. Nie wiadomo, kto by zaczął, ale to nie ma znaczenia. Liczą się ewentualne skutki. Zagrożenie było zbyt duże, by prezydent je zlekceważył.
I Marsz Równości przeszedł przez Rzeszów. Wzięło w nim udzia...
A skąd ta pewność, że doszłoby do takich ekscesów?
- A w ubiegłym roku co było? - przypomina rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Dodaje, że każda z tych 30 manifestacji zadeklarowała liczbę uczestników: po 400 osób. - W sumie daje to 12 tysięcy uczestników, choć trudno przewidzieć, ilu faktycznie by przyszło - obrazuje.
Przyznaje, że oczywiście odwołanie marszu, to była trudna decyzja.
- Prezydent zdawał sobie sprawę z tego, że wyleje się na niego fala krytyki z jednej strony, ale jest prezydentem i czasami musi podejmować niepopularne decyzje - tłumaczy. - Nie kalkulował, jak mu będzie wygodniej, czy narazi się na protest kolegów, czy innych ugrupowań, które będą w niego miotać gromami, czy też przypodobać się, podlizać komuś innemu. Nie. To w ogóle nie było brane pod uwagę, lecz podkreślam, wyłącznie kwestie bezpieczeństwa.
Organizatorzy Marszu Równości zapowiadają wejście na ścieżkę sądową.
- Jestem pewny, że tak będzie - sądzi Maciej Chłodnicki. - Poczekamy na decyzję sądu i podporządkujemy się jej. Póki co, do wyroku sądu prezydent jest nieugięty, jego stanowisko jest nieodwołalne.
Czy nie można było odwołać tylko kontrmanifestacji? - dopytujemy.
- Nie. Albo wszystko albo nic - mówi stanowczo rzecznik. - W tej chwili nie ma zgody prezydenta zarówno na Marsz Równości, jak i na kontrmanifestacje.
A czy nie dałoby się tego tak zorganizować, by ustalić dla jednych i drugich zupełnie inne trasy?
- To organizatorzy określają trasy, a nie my - wyjaśnia. - Zawiadamiają nas także o godzinie, dacie, przewidywanej liczbie uczestników. My w to nie ingerujemy.
Tak było na I Marszu Równości w Rzeszowie.
