Małgorzata Reizer, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu w rozmowie z Radiem Rzeszów powiedziała, że o uchyleniu aresztu zdecydował m.in. fakt, że w sprawie zgromadzono już praktycznie wszystkie dowody i nie zachodzi obawa matactwa.
50-letni Mariusz S. ma dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju.
Do tragicznych zdarzeń doszło w bloku na ul. Lelewela w Przemyślu. 12-letni Kamil odwiedził swojego o rok młodszego kolegę Szymona. W mieszkaniu nie było dorosłych. Były tylko dwa psy, które rzuciły się na Kamila. 11-latek, który, na co dzień przebywał z psami, próbował odciągnąć zwierzęta, jednak nie miał szans uratować kolegi. Pomoc wezwali sąsiedzi, którzy usłyszeli ujadanie psów i krzyk dzieci.
Kamil w szpitalu walczył o życie trzy dni. Jego serce przestało bić 1 października.
Nie wiadomo, co dokładnie stało się w mieszkaniu i dlaczego zwierzęta rzuciły się na Kamila. Według prokuratury, winny tragedii jest właściciel psów, ojczym Szymona, Mariusz S. Mężczyzna jest oskarżony o to, że nie zabezpieczył dzieci przed dostępem do tych zwierząt. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
- Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia przestępstwa, minimalizuje swoją winę. Wyjaśnia, że skoro nie było go w mieszkaniu, to nie odpowiada za to, co się stało. Mówi, że wielokrotnie uprzedzał pasierba, żeby ten nie przyprowadzał do domu obcych osób. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to dziecko, które dysponowało kluczem do domu. W naszej ocenie mężczyzna zrobił zbyt mało, by zagrożenia uniknąć
- podkreśla Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Rasy psów, które najczęściej gryzą dzieci. Które znalazły si...
