Dlaczego Rosjanie mieliby preparować rzekome dowody na zaangażowanie Ukrainy w wydarzenia w Kazachstanie? Być może nawet inspirowanie protestów i zamieszek? Otóż Moskwa wysłała swoich żołnierzy do Kazachstanu w ramach operacji paktu OUBZ (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) na prośbę prezydenta Tokajewa, na podstawie art. 4 OUBZ. Formalną podstawą do przybycia wojsk sojuszniczych jest uzasadnienie prezydenta, że w Kazachstanie doszło do zewnętrznej ingerencji – poprzez działania „grup terrorystów” inspirujących zamieszki, którzy wcześniej mieli być szkoleni za granicą, a następnie z zagranicy kierowani. Taką narrację prowadzi też Rosja. 6 stycznia jej MSZ ogłosił, że Moskwa uważa „ostatnie wydarzenia w przyjaznym kraju” za „inspirowaną z zewnątrz próbę, drogą siłową, z wykorzystaniem przygotowanych i zorganizowanych zbrojnych formacji, podważenia bezpieczeństwa i integralności państwa”. Zresztą tego samego trzymają się i inni członkowie OUBZ. Na przykład armeńskie MSZ oświadczyło, że jest „zaniepokojone przenikaniem grup terrorystycznych do Kazachstanu”.
Problem w tym, że nikt nie wskazał do tej pory, kto konkretnie jest tym rzekomym zewnętrznym inspiratorem. Od początku nie było wątpliwości, iż zarówno Tokajew, jak i Putin, będą chcieli szybko znaleźć „dowody” i winowajcę. W obecnej sytuacji geopolitycznej naturalnym wydaje się, że z punktu widzenia Kremla idealnym kandydatem do tej roli jest Ukraina. Nic dziwnego, że tamtejszy kontrwywiad woli dmuchać na zimne.
Jak podają źródła w aparacie bezpieczeństwa, które cytuje portal Ukraińska Prawda, SBU podjęła działania operacyjne w związku z uzyskaniem informacji o możliwych prowokacjach rosyjskich służb specjalnych. Chodzi przede wszystkim o kontrolę i rozmowy z niektórymi obywatelami Kazachstanu przebywającymi na ukraińskim terytorium. Chodzi przede wszystkim o przedstawicieli kazachstańskiej opozycji, politycznych emigrantów. Zdaniem SBU, rosyjskie służby mogą dokonać prowokacji, która miałaby posłużyć Moskwie i władzom Kazachstanu do ogłoszenia, że ukraińskie służby nie tylko współpracują z niektórych opozycjonistami kazachstańskimi, ale też wykorzystały te kontakty do wzniecenia zamieszek w Kazachstanie. SBU obawia się, że niektórzy z kazachstańskich emigrantów mogą świadomie współpracować z Rosjanami, lub zostać nieświadomie wykorzystani przez rosyjski wywiad.
