Sędzia miał uczestniczyć w kradzieży przedmiotów wartych prawie 2,5 tys zł. Najpierw 4 lutego – razem z żoną – miał ukraść dwa głośniki, dwa pendrive'y oraz kabel w sklepie Media Markt w Wałbrzychu. Dwa dni później we wrocławskim Media Markt w centrum handlowym Auchan sędzia nie zapłacił za dwa głośniki, trzynaście pendrive'ow, dwie karty Micro SD i słuchawki.
Sędzia wpadł we Wrocławiu. Pracownicy wrocławskiego Media Markt zauważyli dziwne zachowanie klienta. Później okazało się, że to właśnie sędzia. Wkładał do koszyka różne przedmioty. Potem cążkami i nożykiem odcinał zabezpieczenia przed kradzieżą. Puste opakowania odkładał na półki w dowolnym miejscu sklepu, a sprzęt wkładał do kieszeni płaszcza. Potem podszedł do kasy z jednym przedmiotem. Po tym jak zapłacił został zatrzymany przez ochronę. W kieszeni płaszcza miał przedmioty, za które nie zapłacił oraz cążki i nożyczki. Sędzia przekonywał, że to jego własność i nic nie ukradł. Choć nie umiał wyjaśnić gdzie to wszystko kupił.
Pracownicy okradzionego 4 lutego sklepu w Wałbrzychu dopiero następnego dnia – zorientowali się, że coś zginęło. Analiza monitoringu pozwoliła na ustalenie, że kradły dwie osoby – kobieta i mężczyzna. Dziś prokuratura twierdzi, że to sędzia i jego żona. Na przeszukaniu w domu państwa W. znaleziono m.in. dwa głośniki i kabel o takich samych numerach seryjnych, jak numery seryjne znajdujące się na pustych opakowaniach znalezionych w sklepie.
Robert W. formalnie wciąż jest sędzią Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Jest zawieszony i pobiera połowę sędziowskiej pensji. Wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne ale jest zawieszone do czasu zakończenia sprawy karnej. Gdyby sędzia został skazany postępowanie dyscyplinarne będzie wznowione. Najsurowsza kara dyscyplinarna - jaka może być w tej sprawie orzeczona - to tzw. "złożenie z urzędu" czyli wydalenie z sędziowskiej korporacji.