Uchwała ws. sprawie obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce przyjęta przez Sejm
Za podjęciem uchwały opowiedziało się 234 posłów. Przeciwko zagłosowało 175 parlamentarzystów, zaś 10 wstrzymało się od głosu.
Projekt poparło 225 posłów PiS, Romuald Ajchler z Lewicy, Grzegorz Braun z Konfederacji, Paweł Kukiz i Jarosław Sachajko z Kukiz'15, a także Zbigniew Girzyński, Agnieszka Ścigaj i Andrzej Sośnierz z koła Polskie Sprawy oraz dwóch posłów niezrzeszonych: Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler.
Przygotowany przez posłów PiS projekt uchwały "ws. sprawie obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce" został w czwartek zarekomendowany przez komisję z kilkoma redakcyjnymi poprawkami. Projekt uchwały jest m.in. odpowiedzią na słowa szefa EPL Manfreda Webera, który w wywiadzie dla telewizji ZDF mówił o "zwalczaniu PiS-u". Stwierdził też, że "każda partia musi zaakceptować państwo prawa". – To jest zapora przeciw przedstawicielom PiS-u w Polsce, którzy systematycznie atakują państwo prawa i wolne media – dodał.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Debata nad uchwałą. "Na takie przekroczenie granic polski Sejm nie może się godzić"
Projekt przedstawiła na posiedzeniu Sejmu posłanka PiS Barbara Bartuś. Poinformowała ona posłów, że komisja wnosi o przyjęcie uchwały z kilkoma poprawkami edytorskimi i redakcyjnymi.
Reprezentant PiS i jednocześnie szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Radosław Fogiel zapowiadając, że jego klub poprze uchwałę, mówił, że "już któryś kolejny raz politycy Europejskiej Partii Ludowej i przedstawiciele Niemiec w tym gremium próbują pouczać Polaków i wpływać na proces wyborczy w Polsce".
– Nie w tym rzecz, że polityk jakiejś frakcji mówi komu kibicuje, bo to jest ogólnie przyjęte. Mówienie, że będzie się budowało zaporę ogniową, że się będzie kogoś zwalczać (...) - to jest przekroczenie granic, i na takie przekroczenie granic polski Sejm nie może się godzić – oświadczył.
Reprezentujący KO Sławomir Nitras zwracał uwagę, że na debacie na sali sejmowej nie ma przedstawicieli rządu, "który jest niby bardzo oburzony". – Państwo zaprzęgacie Sejm RP, najwyższy organ władzy ustawodawczej w Polsce, do głosowania takich rzeczy - ta uchwała to jest po prostu wstyd. To jest uchwała, która jest efektem jakiejś wypowiedzi jakiegoś polityka w jakimś w wywiadzie. A my w reakcji na wypowiedź jakiegoś polityka piszemy o całych państwach, nie o tym polityku – zwrócił się do polityków PiS.
– Zastanówcie się, co pomyślą Niemcy, Francuzi czy Hiszpanie, gdy przeczytają uchwałę, w której nazywacie państwa europejskie państwami o młodych demokracjach i autorytarnych korzeniach – mówił dodając, że PiS powinien wycofać projekt uchwały.
Poseł Lewicy Maciej Konieczny ocenił, że "ta uchwala jest tak durna, że głupszej próby odwracania uwagi od realnych problemów Polaków - od drożyzny, kryzysu mieszkaniowego, problemów z edukacją i ochroną zdrowia - nie było chyba od czasu, kiedy PiS próbował wmówić Polakom, że UE zmusi nas do jedzenia robaków".
– Sejm nie powinien zajmować się recenzowaniem czyichś wypowiedzi. (...) Nie ma nic wyjątkowego w tym, że politycy krytykują różne siły polityczne w danym kraju, zwłaszcza w ramach UE – ocenił. Jak stwierdził, przyjęcie tego typu uchwały uwłaczałoby "godności tej izby".
Czesław Siekierski z Koalicji Polskiej wtórował koniecznemu, mówiąc, że uchwała naruszą powagę Sejmu. Wezwał wnioskodawców o jej wycofanie. Także Krystian Kamiński z Konfederacji stwierdził, że taka uchwała - odnosząca się do wypowiedzi polityka w randze europosła - obniża rangę polskiego Sejmu. – Polski Sejm nie jest od tego – mówił. Również Paweł Zalewski z Polski 2050 ocenił, że uchwała nie uwzględnia długofalowych racji polskiej polityki w zakresie relacji z innymi państwami, podobnie jak pozostali reprezentacji opozycji ocenił, że jest ona niepotrzebna.
"Militarny język" polityków
W przyjętym projekcie uchwały odniesiono się do wypowiedzi Manfreda Webera stwierdzając, że "militarny język deklaracji polityków stawiających się za wzór mieniących się wzorem europejskości i uzurpatorski charakter wszelkich ambicji kształtowania polskiej sceny politycznej przez czynniki i wpływy zewnętrzne, uznaje się za niedopuszczalną ingerencję w proces wyborczy, sprzeczną z wartościami europejskimi, zasadą demokracji i suwerenności narodowej".
Jak podkreślono, "Rzeczpospolita Polska wszelką obcą ingerencję w polski proces wyborczy uznaje za akt wrogi wobec państwa polskiego i będzie ją zdecydowanie zwalczać". "Politycy państwa, w którym system demokratyczny zaistniał dopiero jako warunek rozmów pokojowych po I wojnie światowej, a później został ustanowiony przez aliantów w wyniku klęski Niemiec w rozpętanej przez nie II wojnie światowej, nie mają mandatu do pouczania innych na temat demokracji" – brzmi projekt uchwały.
