- Wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości, zwłaszcza, że sam się przyznał. Społeczna szkodliwość tego czynu jest znaczna, bo ile już mieliśmy przykładów gróźb, które zostały spełnione. To częste przypadki na świecie - uzasadniał wyrok sędzia Stanisław Banach.
Ponadto dodawał: - Sąd wymierzył najwyższą możliwą karę za takie przestępstwo. W tym przypadku nie chodzi tylko o samego oskarżonego, ale także o innych potencjalnych sprawców, którzy mogą dopuścić się takich czynów.
Czytaj też: Poznaniak groził, że zabije Rafała Trzaskowskiego. Mężczyznę zatrzymała policja
Groźby wobec prezydenta Jacka Jaśkowiaka
"Słuchaj uważnie i przeczytaj to p...o, ty zboczeńcu. W telewizji widziałem, jak akceptujesz różne środowiska gejowskie, ty szmatławcu i obrońco pedałów. Zapisz się do partii Biedronia i ożeń się z nim" - list o m.in. takiej treści otrzymał Jacek Jaśkowiak w czerwcu 2019 roku.
Sprawdź też:
Jego autorem był Andrzej C., kryminalista, który odsiaduje wyrok dożywocia za zabójstwa. Mężczyzna przebywa w więzieniu od 2000 roku. I to właśnie z zakładu karnego w Czarnem wysłał list do prezydenta Poznania, pod którym się podpisał swoim imieniem i nazwiskiem.
"Jak będziesz gdzieś na festynie, to uważaj, żebyś nie skończył, jak ten prezydent Gdańska (Paweł Adamowicz - dod. red.), bo będzie to twój ostatni festyn. Załatwię ci to. Oglądaj się uważnie za siebie, bo tragicznie skończysz, pedale Poznania" - pisał autor listu.
Więzienie za groźby
Miejscy urzędnicy potraktowali sprawę poważnie i zgłosili ją do prokuratury. A ta po kilku miesiącach oskarżyła Andrzeja C. o groźby oraz znieważenie Jacka Jaśkowiaka. Proces Andrzeja C. rozpoczął się i zakończył w czwartek. Oskarżony mężczyzna został doprowadzony do sądu. Przyznał się do winy, ale nie chciał składać wyjaśnień. Odmawiał też odpowiedzi na większość pytań.
Sprawdź też:
- To ja napisałem list, w którym groziłem Jackowi Jaśkowiakowi. Prezydent nie musi się jednak obawiać, że ta groźba zostanie spełniona - mówił. - Ten list wysłałem wyłącznie dla własnej satysfakcji - dodawał.
W sądzie pojawił się także Jacek Jaśkowiak.
- Z uwagi na zdarzenie, które miało miejsce w Gdańsku, obawiałem się spełnienia tych gróźb. Odebrałem je jako realne, tym bardziej, że napisała je osoba przebywająca w więzieniu - mówił prezydent.
Proces Andrzeja C. trwał zaledwie nieco ponad pół godziny. Chociaż prokuratura i prezydent domagali się kary czterech miesięcy więzienia, to sąd zdecydował się na najsurowszy możliwy wyrok, czyli dwa lata więzienia.
- Oskarżony jest przykładem osoby, która za nic ma obowiązujące prawo. Jego postawa na sali sądowej, buta oraz buńczuczność, świadczą o lekceważeniu prawa. Prezydent słusznie miał obawy, że te groźby mogą być spełnione - uzasadniał sędzia Stanisław Banach.
Sprawdź też:
Kolejne groźby wobec prezydenta Jaśkowiaka
Przypomnijmy, że nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy Jacek Jaśkowiak otrzymywał groźby. W styczniu 2019 roku policja zatrzymała Cezarego O. z Kórnika, który po tragicznym finale WOŚP, kiedy to zamordowany został Paweł Adamowicz, napisał w internecie: „Jeszcze Jaśkowiaka i prezydenta Wrocławia... Stają się ofiarami swojego lewackiego i bezbożnego podejścia do swoich stanowisk...”.
Mężczyzna został oskarżony m.in. o publiczne nawoływanie do stosowania przemocy wobec prezydentów Poznania i Wrocławia z uwagi na ich przynależność partyjną.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz też:
Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...
Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...
Poznań: Najgłośniejsze wypadki drogowe w ostatnich latach. J...
Poznań: Bombowóz, robot, dron czy nowoczesny skaner. Wielkop...
Zdezelowane, przeciekające i z kłębami dymu. Takie samochody...
