Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 0:0
Śląsk Wrocław ostatnim spotkaniem o stawkę w tym roku kalendarzowym chciał zatrzeć niesmak, jaki pozostawił po sobie mecz 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Tamto spotkanie zostało przerwane przez zawodników Sandecji Nowy Sącz podczas wykonywania rzutów karnych, po tym, jak pseudokibice WKS-u w rasistowski sposób obrazili jednego z czarnoskórych piłkarzy pierwszoligowca. Komisja Dyscyplinarna ostateczne decyzje ma podjąć w czwartek.
W niedzielę do Wrocławia przyjechała Legia, a sam mecz był okazją do świętowania 75. urodzin Śląska. Piłkarze zagrali w specjalnie przygotowanych na tę okoliczność czarnych koszulkach, na trybunach zasiedli specjalni goście, w tym byli piłkarze WKS-u, a kibice przygotowali wyjątkową, podwieszaną oprawę.
Na boisku atmosferę piłkarskiego święta popsuć chciała faworyzowana Legia. Trener Kosta Runjaić wystawił bardzo mocny skład, z Filipem Mladenoviciem, Josué czy Pawłem Wszołkiem na czele. W składzie Śląska większych niespodzianek nie było trener Ivan Djurdjević na prawym wahadle postawił na wracającego po pauzie za kartki Łukasza Bejgera.
W pierwszej połowie emocji nie brakowało. To, co działo się na trybunach, to jedno, ale na boisku również nudy nie było. Śląsk miał szanse po strzałach Erika Expósito i Johna Yeboaha, ale bliżej gola byli goście. W 21 min Ernest Muci stanął oko w oko z Rafałem Leszczyńskim, który sfaulował go we własnym polu karnym. Dostał za to żółtą kartkę, a do jedenastki podszedł Josué i... spudłował!
Portugalczyk zrehabilitował się w 40 min, pokonując bramkarza efektownym strzałem z woleja, lecz na początku tej akcji jeden z legionistów był na spalonym i sędzia po konsultacji z wozem VAR słusznie gola nie uznał. Do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis.
Druga połowa nie obfitowała w dużą ilość okazji bramkowych. W 65 min mecz został przerwany na około 10 min przez zadymienie, jakie spowodowały race odpalone przez pseudokibiców Legii Warszawa. Sędzia Piotr Lasyk musiał doliczyć aż 14 minut, w których bliżej zdobycia gola byli goście, ale strzał rezerwowego Makany Baku przeleciał obok słupka i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
