Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 1:0
Śląsk Wrocław do meczu z Piastem Gliwice przystępował jako lider PKO Ekstraklasy. Wrocławianie po pięciu zwycięstwach z rzędu celowali w szóste, choć zadanie mieli niełatwe. Piast przegrał tylko na inaugurację sezonu, a potem podopieczni Aleksandra Vukovicia odnieśli dwa zwycięstwa i zanotowali aż sześć remisów.
W kolejnej wygranej miał pomóc Śląskowi dość mocno zmieniony w stosunku do ostatnich meczów skład. Pierwszy raz w podstawowym składzie oglądaliśmy Buraka İnce i Jehora Macenkę, po kontuzji i pauzie za kartki do wyjściowej jedenastki powrócili też odpowiednio Nahuel Leiva i Peter Pokorný, znalzało się też miejsce dla Łukasza Bejgera, który przed tygodniem ustąpił Aleksandrowi Paluszkowi.
Na trybunach Tarczyński Arena Wrocław znów zasiadła blisko 20-tysięczna publiczność, która chciała na własne oczy zobaczyć w akcji piłkarzy lidera ekstraklasy. Pierwsza połowa nie obfitowała w sytuacje bramkowe. Broniący się w średnim i niskim pressingu goście jakikolwiek zalążek zagrożenia pod bramką Rafała Leszczyńskiego stwarzali tylko przy stałych fragmentach, ale bramkarz WKS-u ani razu nie był przez nich porządnie przetestowany.
Śląsk starał się prowadzić grę, miał lekka przewagę w posiadaniu piłki, ale bardzo długo nic konkretnego z tego nie wynikało. Dało się zauważyć, że Mathias Nahuel Leiva i Erik Expósito często szukali siebie na boisku i w końcu z ich dwójkowej akcji wzięło się prowadzenie wrocławian. W 41 min urodzony w Argentynie Nahuel kapitalnie przymierzył zza pola karnego, wprowadzając Tarczyński Arenę w szał radości.
Równie ważne wydarzenia miały miejsce w ostatnich kilku minutach przed przerwą. W 42 min Arkadiusz Pyrka sfaulował szarżującego Macenkę, za co zobaczył żółtą kartkę. Już w doliczonym czasie gry Ukrainiec znów poszedł na przebój i choć wszyscy byli przekonani, że piłka wyjdzie na aut, to Macenko do niej dopadł, a Pyrka musiał ratować się kolejnym faulem. Sędzia Bartosz Frankowski był bezwzględny: wręczył Pyrce drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Śląsk miał tym samym wszystko w swoich rękach: korzystny wynik do przerwy i całą drugą połowę w przewadze jednego zawodnika. Trener Vuković na drugie 45 min posłał do boju Jorge Félixa i to jego ekipa była stroną przeważającą, co w zaistniałych okolicznościach mogło zaskakiwać. Śląsk oddał rywalowi piłkę i choć ten nie kreował wielu okazji, to jednak brakowało gospodarzom pazerności w pójściu po drugiego gola, który mógłby - mówiąc kolokwialnie - zabić ten mecz.
Dopiero w 80 min Martin Konczkowski bardzo dobrze obsłużył Expósito po składnym kontrataku, a Hiszpan huknął jak z armaty, lecz František Plach efektowną paradą utrzymał Piast przy życiu.
Ostatnie minuty były nerwowe, bo gliwiczanie uwierzyli, że nawet w dziesiątkę są w stanie odrobić straty i wywieźć ze stolicy Dolnego Śląska choćby punkt. Śląsk miał dwie wyborne okazje już w doliczonym czasie gry, obie za sprawą swojego najlepszego napastnika, ale to nie był dzień Expósito. Wydawało się, że jego moment nadszedł w jednej z ostatnich akcji meczu, kiedy został sfaulowany przez Tomáša Huka i podszedł do rzutu karnego. Wydawało się, ponieważ... trafił w poprzeczkę!
Ostatecznie WKS dowiózł skromne prowadzenie do końcowego gwizdka i odniósł szóste z rzędu zwycięstwo, umacniając się na fotelu lidera PKO Ekstraklasy.
