W 2013 roku NFZ przeprowadził kontrolę w prywatnej klinice Sensor Cliniq. Pacjenci zgłaszali, że muszą płacić za soczewki, mimo że zabiegi usuwania zaćmy są realizowane na koszt NFZ. Prywatna placówka pobrała od pacjentów w sumie 1,5 mln zł. NFZ wypowiedział klinice umowę.
W sprawę zaangażował się ówczesny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, dziś szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Wielokrotnie kontaktował się z szefową NFZ Agnieszką Pachciarz, dopytywał o zażalenie złożone przez Sensor Cliniq.
"Fakt" przytoczył zeznania Pachciarz z sądu, która miała mówić, że „nigdy wcześniej nie spotkała się z takim natężeniem troski o jeden konkretny podmiot”. Oprócz telefonów, szefowa NFZ miała otrzymywać od Neumanna pisma w sprawie umowy z kliniką.
20 grudnia Neumann zaproponował, że każdy kontrakt, który obowiązywał 21 listopada musi być automatycznie przedłużony na kolejny rok.
Prawnicy NFZ jeszcze tego samego dnia nazywają postulat wiceministra "nieuzasadnionym i absurdalnym". Po południu szefowa NFZ traci stanowisko. Godzinę później zostaje uruchomiona procedura... podpisania kontraktu z Sensor Cliniq! Sfinalizowanie umowy zostaje ustalone na poniedziałek, 23 grudnia - podaje Fakt.
NFZ nie chciało umowy z Sensor Cliniq
Zarówno szef i wiceszef mazowieckiego oddziału NFZ nie chcieli podpisać umowy z kliniką. W przedostatni dzień 2013 roku w sprawie skutecznie interweniował Neumann i umowa została podpisana.
O sprawie jako pierwszy w lutym 2014 roku pisał „Wprost”. Za publikację tekstu „Jeszcze zdrowszy przekręt”, Sławomir Neumann wytoczył dziennikarzom proces, który przegrał w sądzie.
- To jest taki durny tekst, że aż trudno go komentować. Pełną dokumentację ma od wielu lat prokuratura - ocenił w czwartek w radiu RMF FM Neumann, dodając, że tekst we "Wprost" "też był durny". - Prokuratura ma pełną dokumentację, badała tę sprawę, nie znalazła nic, zamknęła sprawę, pan Ziobro [minister sprawiedliwości, prokurator generalny - red.] kazał sprawę wznowić, kiedy objął władzę - przekonywał polityk PO. Jak mówił, "upominał się" też o inne placówki, zarówno prywatne jak i publiczne, a zwolnienie szefowej NFZ nie było związane z tą sprawą.