Są dwa punkty śledztwa. Pierwszy, Przyjmowanie korzyści majątkowych w postaci wpłat na rzecz fundacji Instytut Myśli Demokratyczne jw związku z pełnieniem funkcji publicznej prezydenta Słupska Roberta Biedronia w okresie 1.01.2015 do 31.12.2017 w zamian za stanowiska kierownicze w spółkach samorządowych lub nieodwoływanie z tych stanowisk, tj. a art. 228 paragraf 1 i 3. Grozi za to nawet do 10 lat więzienia.
Drugi, udzielenia prezydentowi miasta Słupska - Robertowi Biedroniowi, w roku 2017, przez Bartosza Fieducika, korzyści majątkowych w postaci wpłat na rzecz fundacji Instytut Myśli Demokratycznej w łącznej wysokości 6.650 zł, w zamian zza nieodwoływanie ze stanowiska członka rady nadzorczej Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, tj, czyn z paragrafu 229.
Śledztwo zostało wszczęte 24 lutego, po decyzji słupski ego sądu. Sędzia uznał, że w tej sprawie bydgoska prokuratura nie zrobiła nic by ją wyjaśnić, więc to nakazał.
Przypomnijmy, założona przez Roberta Biedronia fundacja przez dwa lata nie miała środków, nagle w 2017 roku na jej koncie zgromadziło się 170 tys. zł.
Te pieniądze m.in. wpłacali radni, członkowie rad nadzorczych słupskich miejskich spółek, ich prezesi. Ci, których na posady poumieszczał prezydent Biedroń. Pytani przez dziennikarzy, tłumaczyli, że wpłaty były dobrowolne, ale Bartosz Fieducik, który dostał stołek i 2,4 tys. zł miesięcznie za zasiadanie w radzie PARR mówił dziennikarzowi Radia Gdańsk, że wpłacał pod naciskiem. W sumie miał wpłacić 6.650 zł. O sprawie poinformował, gdy obecna prezydent odwołała go ze stanowiska.
Dziennikarz Głosu sprawdził, że po zakończeniu prezydentury Słupska Robert Biedroń zatrudnił się w Fundacji Instytutu Myśli Demokratycznej. Okazuje się, że został w niej dyrektorem do spraw projektów. Zarobił za to 57.230 zł.
Po informacjach medialnych działacze Słupskiej Inicjatywy Obywatelskiej zawiadomili o podejrzeniu korupcji, czyli korzyści majątkowych za wpłaty powiadomili Centralne Biuro Antykorupcyjne. Stąd skierowano ją do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Ta oddała sprawę do wyjaśnienia do podległej sobie prokuraturze w Bydgoszczy.
Bydgoska prokurator ją jednak umorzyła, uzasadniając: „...w toku przeprowadzonych czynności nie zdołano ustalić aby środki wpłacone na konto Fundacji Instytut Myśli Demokratycznej w rzeczywistości miały trafić do prezydenta Roberta Biedronia i by on był tego świadomy...”
Zażalenie skierowane do słupskiego sądu rejonowego poskutkowało 19 lutego decyzją sędziego, że jednak sprawę powinno się wyjaśnić. W międzyczasie do tego samego wniosku doszli przełożeni z wyższej prokuratury w Bydgoszczy.
Bulwersujące zachowanie prezydenta Biedronia wobec dziennikarki
ZOBACZ TAKŻE: Bulwersujące zachowanie prezydenta Biedronia wobec dziennikarki
